sobota, 28 grudnia 2013

Rozdział 28. Nadal będę za nim tęsknić, ale przejdzie mi.

*Roxy*


- Cześć kochanie. - uśmiechnęłam się szeroko na widok mojego chłopaka. Nareszcie miałam go przy sobie. Doczekałam się. Może nie był jakimś dżentelmenem, ale pomógł mi, gdy go potrzebowałam. Nie mogę o tym zapomnieć. - Coś się stało?- twarz Patricka była taka poważna, bez wyrazu, ani emocji. Lekko zmarszczone brwi, zmrużone oczy, zamknięte usta bez uśmiechu. 
- Musimy porozmawiać. - dlaczego te słowa, zawsze kojarzą mi się z najgorszym. Tyle razy je już słyszałam, gdy moja opiekunka powiedziała mi, że umiera, gdy zamierzali mi powiedzieć, że wujkowie nie żyją, gdy chcieli mi powiedzieć, że zostanę rozdzielona z siostrą . Najgorsze momenty mojego życia wiążą się z tymi słowami, a teraz mówi mi je człowiek dla mnie bardzo ważny o ponuro wyglądającej twarzy. 
- O co chodzi? - spojrzałam nerwowo na siedzącego na kanapie Styls'a, który uważnie się przyglądał.
- W cztery oczy.- także na niego spojrzał. Harry już się podniósł, aby wyjść..
-Nie, poczekaj.- powstrzymałam go - Możesz przy nim mówić. -czułam co się święcić i miałam nadzieję, że może jednak tego nie powie, może jednak odłoży to chociaż na kilka dni, może zmieni zdanie.
- No dobra. Zrywam z tobą. Właściwie przyjechałem do Londynu tylko po to, żeby ci to powiedzieć.- wmurowało mnie. Choć spodziewałam się tego, to jednak wstrząsnęło mną bardziej niż mogłam przypuszczać.
- Dlaczego? - spytałam cicho, a gdzieś w środku czułam strach przed odpowiedzią.
- Tak po prostu. Nigdy cię nie kochałem, a od jakiegoś czasu w ogóle cię nie ma. Na nic mi taki związek. - poczułam na sowim ramieniu rękę Harrego. - Zresztą masz się kim pocieszyć. -palce zielonookiego ścisnęły mnie mocniej.  Z pewnością miał ochotę mocno mu przywalić, ale nie chciałam by tego robił. Patrick spojrzał jeszcze raz na mnie, po czym dodał: - Miło było cię poznać i spędzić z tobą upoje noce. Byłaś w tym dobra. A ty...- zwrócił się do stojącego obok mnie, nastawionego w gotowości chłopaka - lepiej to wykorzystaj. - Mój były, bo chyba tak już mogę go nazwać, był pewny siebie, tak bardzo, że  źle ocenił sytuację, bo po chwili leżał na ziemi z rozkwaszonym nosem i szeroko otwartymi oczami ze zdziwienia. Gdzieś w środku byłam zadowolona, że Harry to zrobił, ale nie ukrywam, że uczucie smutku także mnie ogarnęło.
- Spierdalaj stąd śmieciu. - warknął na niego. Ten zaś podniósł się z dumą, wytarł krew spływająca z nosa, po czym głupio się uśmiechnął.
- Żegnaj Roxy. - pomachał przy wyjściu i wyszedł. Zapadła cisza. Czułam na sobie jego wzrok, ale nie odważył się nic powiedzieć, czekał, aż ja wykonam pierwszy ruch.
- To co chcesz naleśniki? - spytałam uśmiechając się dosyć szeroko, a przynajmniej na tyle szeroko na ile mogłam.  Nie czekając na odpowiedź ruszyłam w stronę kuchni, zaczynając od lodówki. Wyciągnęłam z niej mleko i jajka, po czym gdy się odwróciłam napotkałam "groźne" spojrzenie Styles'a.  Zignorowałam to, wyminęłam go i położyłam produkty na blat. Następnie wyciągnęłam miskę, mąkę, cukier...
- Możesz przestać?
- Nie chcesz naleśników? - spytałam jak idiotka, mimo iż wiedziałam, że nie o to mu chodzi.  Wolałam jednak nie wracać do zdarzenia sprzed chwili. Spojrzał na mnie jak na nie w pełni zdrową umysłowo.
- O co ci chodzi?- spytałam z rezygnacją.
- Doskonale wiesz o co mi chodzi!
- Nie, nie wiem.
- A może nie chcesz wiedzieć? -zrobił krok w moją stronę. Szybko odwróciłam od niego wzrok ponownie zabierając się do gotowania.- Przestań! Przestań zachowywać się, jakbyś nic nie poczuła!
- A co mam ci się może wypłakiwać w ramię?! - podniosłam głoś bardziej niż on.
- Był dla ciebie ważny, wiemy o tym oboje, więc po cholerę udajesz?!
- Bo lubię! - zdenerwowana, zaczęłam wlewać mleko do miski. - Może nie chcę wyjść na desperatkę, która szuka miłości, bo ma już dosyć bycia samą! - zwróciłam na niego wzrok, a on marszcząc brwi próbował rozgryźć mnie i powiedzieć coś sensownego.
-Wiesz, że tak nie jest.
- Ale tak się właśnie czuję.- odeszłam od blatu i energicznie usiadłam na kanapie chcąc w ten sposób zakończyć tą rozmowę. Usłyszałam tylko głośne wzdychnięcie, a zaraz po tym siedział obok mnie.
- Jak ktoś ma cię pokochać, jak nawet nie dajesz się poznać. Powinnaś mówić o tym co czujesz.
- Chcesz wiedzieć co czuję?!- naskoczyłam na niego podnosząc ton, choć on już dawno mówił spokojniejszym głosem - Zależy mi na nim ,bo choć go nie kocham dużo mu zawdzięczam. Jest mi smutno, bo choć nie darzyłam go wielkim uczuciem to zawsze potrafił mnie rozbawić. Jestem zawiedziona, bo łudziłam się, że będzie ze mną. Dawałam mu kasę, by nie czuć się samotną. By mieć myśl, że ktoś jest przy mnie. Jestem głupia i tak się właśnie czuję! - schowałam twarz w dłoniach. Nie chciałam widzieć jego reakcji, chciało mi się płakać, ale wzięłam głęboki oddech i powstrzymałam się.
-Hej, już dobrze. Masz przecież mnie.- pogładził moje plecy - Mam pomysł. Jak oboje nie znajdziemy miłości do czterdziestki to weźmiemy ślub jako przyjaciele, co ty na to? Nie przepuszczę okazji zobaczenia ciebie w białej sukni.- spojrzałam na niego. Miał naprawdę piękny uśmiech, a te dołeczki dodawały mu jeszcze specjalnego uroku. Kiwnęłam głowa na tak.
- Dzięki.- pociągnęłam nosem. - Już mi lepiej.
- No to czekamy do czterdziestki.- zaśmialiśmy się razem.
- No wiesz? Ja to mam jeszcze jakieś szanse.
- Ale chyba nie liczysz na Patricka?
- Nie. Nadal będę za nim tęsknić, ale przejdzie mi. Zabawne, bo już przy naszym pierwszym spotkaniu nie wyglądał na romantyka.
- Kiedy ty go w ogóle spotkałaś?- usiadł wygodniej na sofie, ale cały czas mi się uważnie przyglądał.
- Ponad rok temu. Los Angeles. Pamiętasz?
- Oczywiście. Mieliśmy tam niezłe odpały.- powiedział z uśmiechem wspominając - Mam jeszcze tatuaż z tamtego wyjazdu.  Tak mnie wtedy wkurwiłaś, że aż zrobiłem sobie napis " Fack you! I do what I want"
- No własnie. Patricka poznałam na imprezie, przystawił się do mnie, potem przyszła jego ex. Zabawne.
- Co takiego?
- Dwie godziny później bzykaliśmy się w hotelu. - zapadła chwila ciszy, spojrzeliśmy na siebie, a potem wybuchnęliśmy śmiechem.
- Ja już muszę iść. Z chłopakami mamy dzisiaj występ na gali.- opanował swój śmiech, ucałował mnie w czoło po czym wstał - Do zobaczenia. - z uśmiechem na twarzy ruszył w stronę drzwi wyjściowych.
- Pa. - odpowiedziałam. Gala?!



*Oczami Harrego*  



- Chyba wyglądam nieźle?- przeglądałem się w długim lustrze w łazience Nialla. Miałem na sobie granatową marynarkę, czarne rurki, gładką koszulę i buty. Typowy strój na wyjście. Włosy ułożyłem jak zawsze zaczesując trochę do tyłu i byłem gotowy. Chłopacy już na mnie czekali w samochodzie, w końcu byliśmy już trochę spóźnieni. Malik dodał gazu, gdy tylko znalazłem się już w jego samochodzie i po kilku minutach staliśmy za kulisami sceny, na którą zaraz wchodziliśmy. Stylistki nas jeszcze dopracowały i w drogę. Wykonaliśmy nasz ostatni singiel otwierając nim całą uroczystość. Odetchnąłem z ulgą, po całym występie i zajęliśmy miejsca nam wyznaczone. Dziwnym trafem moje miejsce znalazło się obok Cinderelli. W sumie nie byłem, aż tak bardzo zdziwiony, domyślałem się, że będą snuli plotki z powodu naszej współpracy. Po przyjęciu u Królowej wyciekły zdjęcia na których z nią tańczę, to wystarczy by stworzyć naprawdę dużo różnych bajeczek. 
Jej jednak jeszcze nie było. Przyszła dopiero po kilku minutach, usiadła nawet się nie witając. 
- Cześć.- powiedziałem jej na ucho. 
- Hej.- nie spojrzała na mnie. Nie chciało mi się wierzyć, że aż z takim zaciekawieniem ogląda rozdawanie nagród. 
- Co u ciebie słychać? 
- Nie jest źle. - moje starania, aby rozwinąć rozmowę szły na marne. Najwidoczniej chyba nie miała ochoty teraz rozmawiać. 
Pomyślałem, że dam jej na razie spokój, może na przyjęciu po gali będzie rozmowna.
Siedziałem trochę poddenerwowany i czułem to całym ciałem. Męczące, ale w końcu się doczekałem.
Po otrzymaniu pierwszej nagrody rozluźniłem się i nie odczuwałem już tak wyraźnie stresu. Dostaliśmy jeszcze dwie nagrody. Wszystko zajęło około trzech godzin, a potem udaliśmy się na przyjęcie. Same sławy, wykwintne jedzenie i muzyka od najlepszych DJ'ów. Nie jest najgorzej. Witałem się z wszystkimi chodząc w tą i z powrotem, aż w końcu zauważyłem ją. Siedziała przy barze pijąc drinka i rozmawiając z jakąś starszą kobietą. Jak zawsze wyglądała świetnie. Włosy upięte w eleganckiego koka, starannie wykonana maska pasująca kolorystycznie do czarnej, zwiewnej sukienki. Usiadłem obok niej zamawiając Martini Dry i czekałem, aż skończy rozmowę. Ciągnęła się ona jeszcze przez jakieś dobre pięć minut, po czym starsza pani odeszła, zostawiając nas samych przy barze.
- Jak ci się podobała gala?- rozpocząłem rozmowę.
- Nie było najgorzej.- wzięła łyk swojego napoju, po czym spojrzała na mnie- A tobie?
- Zwyczajnie. - wzdrygnąłem ramionami. - Bez szału.
- Yhm.- przytaknęła i wbiła swój wzrok w szklankę.
- Nie długo spotkamy się w studiu z tego co słyszałem.
- Tak. Chociaż nadal nie jestem pewna czy to dobry pomysł.
- Dlaczego nie?
- Mam swoje powody.- uśmiechnęła się sama do siebie.
- Rozumiem. Zobaczysz, będzie fajnie. Zwłaszcza, że Horan to twój największy fan.
- Tak, coś o tym słyszałam. - duszkiem dopiła swojego drinka.
- Nie pożałujesz. - zapewniłem ją. Bądź co bądź, z chłopakami zawsze jest zabawnie. Nie da się tak po prostu nudzić.
- Oby Harry, oby. - uśmiech pojawił się na mojej twarzy, gdy tylko wypowiedziała moje imię.  - Chcesz się przejść? Duszno mi tutaj. - zdziwiło mnie, że to ona to proponuje, ale jednocześnie byłem zadowolony z tego.
- Okej.-dziewczyna ruszyła od razu w stronę wyjścia, a ja podążałem za nią.
- Świerze powietrze naprawdę było mi potrzebne.- powiedziała biorąc głęboki wdech, gdy już byliśmy na zewnątrz. Za budynkiem rozciągał się piękny ogród, tam właśnie się udaliśmy.
- Jezu, o tej porze jest już tak ciemno? - zapytała nie czekając na odpowiedz.
- Idzie zima.
- Nie lubię jej.- potarła ramiona. Zdjąłem swoją marynarkę i nałożyłem na nią.  Mi wcale nie było zimno, może dzięki mojemu drinkowi.
- Dzięki... - uśmiechnęła się do mnie lekko. Było w niej coś takiego, jakbym ją znał od zawsze. Czułem się jednocześnie zestresowany jej obecnością, ale w zupełnie inny sposób niż na gali. Byłem szczęśliwy, że jestem tutaj właśnie z nią, a nie z kimś innym.- ale i tak nie uwierzę, że jesteś dżentelmenem.
- Możliwe. Wiesz zima nie jest wcale taka zła. Jest gwiazdka, można bawić się na lodowisku lub spędzać miło czas przy kominku. 
- Tak, ale mi zawsze kojarzy się z samotnością, smutkiem. Jest tak ponuro. Nigdy nie jeździłam na łyżwach, nie pamiętam już wesołych świąt...- smutek w jej głosie nie przerażał. Poczułem ukłucie na sercu i zachciało mi się płakać. Nie miałem nawet odwagi zapytać dlaczego. - Ale wiesz, teraz już będzie lepiej. - pocieszyła samą siebie.
- Dobrze, że tak myślisz. - szliśmy kawałek aleją w zupełnej ciszy, nasłuchując jedynie dźwięki latających ptaków i stłumionego warkotu samochodów.
- Gwiazdy dzisiaj pięknie lśnią na niebie. - zaśpiewała nieśmiało - W nich gdzieś zgubiliśmy siebie.
- Masz piękny głos.
- Dziękuję. To tekst z jednej z piosenki na nowym albumie. Wymyśliłam go właśnie patrząc jednej nocy w niebo. Uwielbiam to robić.
- Dzisiaj naprawdę wyglądają pięknie. - powiedziałem przystając, aby lepiej się im przyjrzeć. Czułem na sobie wzrok dziewczyny, a gdy spuściłem głowę nasze oczy się spotkały.
- Masz naprawdę piękne oczy, dlaczego nie chcesz pokazać mi swojej twarzy? Nikomu bym nie powiedział, wiesz o tym. - szybko spuściła głowę, unikając mojego spojrzenia.
- Muszę już iść. - rzuciła szybko po czym ruszyła w stronę budynku.
- Zaczekaj. Cinderello zatrzymaj się. Przepraszam! - oboje wpadliśmy do budynku, a ona jak w bajce rozpłynęła się w tłumie. Uciekła.
- O przepraszam.- poczułem na sobie zimny napój z szklanki mężczyzny po czterdziestce. Straciłem już szansę, by ją dogonić.
- Nic nie szkodzi.
- O Harry Styles.- zrobił wielkie oczy. - Najmocniej przepraszam. Córki mnie chyba zabiją jak się dowiedzą.
- Chyba nie będzie tak źle.
- Mogę prosić o autograf dla nich.
- Oczywiście.- z uśmiechem podpisałem kartkę.
- Bardzo dziękuję. Jestem policjantem, więc jeśli mógłbym się do czegoś panu kiedyś przydać, to proszę.- podał mi swoją wizytówkę. - Mam trochę wpływów, więc jakby co to z chęcią pomogę.
- Naprawdę nie trzeba, chociaż...
- Tak?- spytał z zaciekawieniem.
- Czy mógłby pan znaleźć dla mnie pewną osobę....



______________________________________________________________________

No i jest. Tylko tyle mam chyba do powiedzenia. Przepraszam.

10 komentarzy:

  1. Oooo ! Dobrze, że Harry wykorzysta pomoc tego policjanta. Ja szczerze mówiąc to mam co do tej Cinderello jakieś podejrzenia jeśli o to kim może być, ale nic nie będę mówić ;p :D
    Szczerze ? strasznie się cieszę, że Roxy się rozstała z tym debilem ! Ja chcę ją z Harrym. ! Dlaczego muszą czekać aż do czterdziestki. Mogłaś dać im za rok, albo nawet że jeśli do jutra nikogo nie znajdą xd :D Matko oni muszą być razem już, natychmiast, teraz ! xd :D Dobra coś mi już odwala. Po prostu jak patrze, że tak dobrze im się układa i ze są takimi dobrymi przyjaciółmi...
    Jeju uwielbiam ten rozdział bo podoba mi się ta rozmowa Roxy i Harrego po zerwaniu z tym idiotą xd Coś mnie w niej jakoś tak urzekło. Chyba to, że Styles tak ją zna i że jest taki dobry dla niej. Oh sama nie wiem, ale on jest uroczy i brałabym jak nie wiem xd Ahh ja chce już następny. Weź na serio się nie doczekam. Ta rozmowa na samym końcu powiększyła moją już ogromną ciekawość :D
    Pozdrawiam serdecznie, życzę weny i widzimy się pod następnym rozdziałem ;*
    ♥♥♥

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny rozdział. Dobrze, że Roxy rozstała się z Patrickiem. Nie lubiłam go więc dobrze, że już go nie ma w opowiadaniu. Odnoszę wrażenie, że ta Cinderella to Roxy, ale może się mylę. Zobaczymy jak wszystko dalej się potoczy. Z niecierpliwością czekam na nexta :) Uwielbiam to opowiadanie, masz talent do pisania. Pzdr

    OdpowiedzUsuń
  3. Rozdział jest krótszy niż zwykle lecz nadal tak samo cudowny.
    Co za debil z tego całego Patricka! Od początku go nie lubiłam -,- Hazza jest słodki ,gdy troszczy się o Roxy. Myślę ,że byłaby z nich fajna para.... :) Zgodzę się z komentarzem wyżej. Podejrzewam ,że Cinderella to Roxy.....Nie wiem dlaczego...Po prostu wszystkie fakty mi pasują.
    Roxy jest bogata. Dlatego ,że ma pracę...i myślę ,że tą pracą jest śpiewanie. Cinderella nie chce pokazać swojej twarzy. Dlaczego ? Bo albo jest szpetna (bez urazy) lub jest Roxy. No i jeszcze ta przyjaciółka......
    Do następnego :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Boże jaki cham z tego Patrcika. -.- Na gorszego chyba by nie mogła trafić. Był z nią tylko po to żeby ją zaliczyć i tyle... ech.
    Rozdział jest cudny i mam nadzieję że już niedługo pojawi się rozdział 29 :P

    u mnie nowy:
    ♦ http://psychiatric-destroy-me.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. oł em dżi!
    Świetny rozdział.. zabrakło mi słów i nie mam pomysłu co ci tu napisać.. WSZYSTKO JUŻ BYŁO.
    Nie mogę zkrytukować bo nie ma do czego się doczepić. Mucha nie siada!
    Jesteś genialna i masz perfekcyjne pomysły!
    Kocham ciebie i twój rozdział :D
    z niecierpliwością czekam na next

    OdpowiedzUsuń
  6. kurde ten rozdział na prawde jest świetny ,uwielbiam to jaki piszesz ,KOCHAM ten blog i nie mogę doczekać się następny rozdział <3

    OdpowiedzUsuń
  7. końcówka jest zastanawiająca.. co do Cinderelli mam swoje podejrzenia.. xd
    no a tak to... PER-FECT!! <3 <3 <3 nie moge sie doczekac nast. cz. :D

    OdpowiedzUsuń
  8. Rozdział jest cudny! Nie masz za co przepraszać, bo na prawdę masz talent i w żaden możliwy sposób nas nie zawiodłaś, serio ♥
    czekam na nn ;**

    zapraszam:
    ♦ http://psychiatric-destroy-me.blogspot.com/
    ♦ http://you-are-all-i-have.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń