środa, 15 maja 2013

Rozdział 3. Ja tam tego "czegoś" nie lubię i tyle...


*oczami Roxy*

Wypaliłam peta i ruszyłam do pracy. Nudziło mi się jakoś tego dnia, może dla tego, że byłam zmęczona po wydajnej nocy. Gdy tylko skończyłam, przebrałam się i poszłam prosto do domu pedałów.Najwidoczniej byli jeszcze na próbie. No nic, znowu się włamałam. Zaczęłam od robienia im obiadu, czyli naleśników. W tym samym czasie, oni wrócili z próby.
- Naleśniki?!- wydarł się na cały głos Niall, a po chwili jeszcze w butach był w kuchni.
- Nie kurde, ścierki smarze. Idź lepiej ściągnij te buty, albo  będziesz mi mył tą podłogę! - burknęłam na niego, a on spuścił głowę i powoli podreptał do przedpokoju.- ty blondas, jak uwiniesz się z tymi butami w godzinę, to dostaniesz podwójną porcję.- powiedziałam drwiąco, ale Niall i tak się ucieszył,.- po chwili  talerze z naleśnikami i  czekoladą były na stole.
- Roxy gotuje nieziemsko.- powiedział Niall, na co ja tylko na niego dziwnie spojrzałam.
- Mam posprzątać któremuś pokój.?- spytałam, gdy wszyscy już się zajadali.
- Do mojego ani się waż wchodzić.-od razu odpowiedział z powagą Harry.
- U mnie możesz.- uśmiechnął się Zayn.
- Ja mam porządek.- powiedział Payne.
- U mnie nie dzisiaj, jestem zajęty.- powiedział Louis.
- A ty Niall?-spytałam.
- Emm no możesz...- umyłam, więc naczynia i weszłam na górę. Schody były kręcone,a gdy weszłam na górę rozciągnął się przede mną długi korytarz. Po obu stronach było mnóstwo drzwi. Na każdych z nich była kartka z podpisem. Drzwi po prawej stronie były w kolejności Liama, Nialla i Zayna, zaś po lewej Louisa i Harrego, dalej było jeszcze kilka drzwi, ale mnie już one nie obchodziły. Zabrałam się za pokój Horana, ściany zielone, bardzo dobrze oświetlony i wywietrzony. Łóżko było od okna, było dwuosobowe, obok niego stała gitara Na przeciwko okna było biurko z laptopem. A na środku stała czarna sofa i okrągły stolik. Zaraz za sofą było wejście na balkon. Właściwie za dużo to do sprzątania nie było. Pościeliłam łóżko, pościerałam kurze, trochę poukładałam i było czyściutko. Dawno nie miałam gitary w rękach, postanowiłam zobaczyć czy coś jeszcze pamiętam. 
- Co ty tu robisz?- spytał blondyn, gdy odkładałam instrument. Jego mina była dziwna, mieszanka złości, strachu i ciekawości.
-Nic- odpowiedziałam krótko.
- Jak to nic, przecież widziałem.- zdenerwował się lekko.
- Nic nie robiłam i się od wal.- powiedziałam wychodząc. Coś tam jeszcze chyba mówił, ale nie zwracałam na niego uwagi. Postanowiłam iść do pokoju Zayna, tylko z nim rozmawiałam.
                                                                                   

                                                                    *Oczami Zayna*

                                            
Siedziałem własnie przy komputerze, gdy nagle ktoś zapukał do drzwi. Otworzyłem, była to Roxy.
- To jak sprzątanie?- spytała.
- No wejdź.- wpuściłem ją do środka i zapaliłem światło. Dziewczyna zrobiła wielkie oczy, gdy zobaczyła pomieszczenie.
- Podoba ci się?- spytałem.
- Bardzo. Nie wiedziałam, że spałam z facetem o takim guście.- ucieszyłem, że jej się spodobało, ale ona nawet gdy mówiła, że jej się podoba, to na taką nie wyglądała.
- Mało ludzi widziało ten pokój.- powiedziałem.
- To niech żałują. Tu jest świetnie, czarne ściany, ręczne graffiti, panuje taki nastrój, hmmm  do tworzenia świetnych rzeczy.
- Chcesz zostać na noc, skoro ci się tak tutaj podoba?- spytałem z ciekawości.
- W sumie mogę, jutro sobota, nie idę do pracy. A co podobało ci się?
- Może tak, może nie.- uśmiechnąłem się lekko.
- Jasne.
- To zróbmy tak, ty tu posprzątasz, żeby nie było. A ja idę powiedzieć, że już poszłaś, okej? Nie chcę, aby się czepiali.
- Mi to też by nie szło na rękę. - wyszedłem z pokoju i po schodach poszedłem na dół. Niall jak zwykle wyżerał coś z lodówki, Louis z Harrym grali w FIFE 13, a Liam gadał przez telefon.
- Gdzieś ty był Zayn ostatniej nocy??- spytał Louis, a wszyscy się na mnie spojrzeli z zaciekawieniem.
- Nie twoja sprawa. - odparłem. Może i byli przyjaciółmi, ale nie miałem zamiaru zdawać sprawozdania z tego gdzie byłem i co robiłem.Postanowiłem zmienić temat.- Chciałem wam tylko powiedzieć, że Roxy już nie ma. Dostała jakiś telefon i wybiegła jak poparzona.
- Boże, jak ja jej nie lubię. Taka z niej snobka. Nawet nie widziałem jej uśmiechu, a o śmianiu się to już nie wspomnę.- powiedział Louis.
- Mi tam nie przeszkadza, robi wszystko tak jak należy. Jak tak dalej pójdzie, ona zrobi to co do niej zależy i koniec.-powiedział Liam, bez przekonania.
- Ja tam tego "czegoś" nie lubię i tyle... - podszedłem do kuchni i nalałem sobie wody, aby nie było, że przyszedłem sobie tak po nic, co jest nie w moim stylu. Wziąłem szklankę i poszedłem do pokoju. Jak wszedłem to wszystko było już posprzątane na błysk.
-Powiedziałem im, ze dostałaś pilny telefon i wybiegłaś z domu.
- Jasne, to co zaczynamy?
- Jasne kotku.- noc zleciała nam szybko . Może i Roxy była snobką, może i się nie uśmiechała, ale czułem do niej coś takiego. Wiedziałem, że nie jest zwyczajna, może to mnie właśnie do niej ciągnęło. Gdy się obudziłem jej już nie było, trochę się przestraszyłem. Szybko ubrałem bokserki i zszedłem na dół.
- Zayn? To na prawdę ty? Jesteś chory?- spytał Liam i patrzał na mnie z przerażeniem, a ja nie rozumiałem o co mu chodzi, ale wszyscy się dziwnie na mnie gapili.
- Coś nie tak?-spytałem.
- Zayn, jest ósma rano.- powiedział zdziwiony Harry.
- No i co z tego?- zdziwiłem się.
- No ty nigdy nie wstajesz w dzień wolny tak wcześnie.... nigdy.- powiedział Niall.
- O Zayn, nie wiedziałam, ze z ciebie jest aż taki śpioch. zazwyczaj wstają wcześnie, żeby zatruwać innym życie.
- Co ty tu robisz?- spytałem zdziwiony.
- Śniadanie..... a co innego mogła bym robić o tej godzinie?- odpowiedziała mi oschle. Nie wiedziałem czy gra taką nie miłą, czy jest taka, ale to było w niej fajnego , jej tajemniczość.
- Ona robi nam śniadanko... chyba ją zatrudnię, albo się z nią ożenię!!!- krzyknął Niall, cały szczęśliwy.
- Horan!- krzyknęła z wściekłością w głosie.
- Przepraszam, przepraszam to był tylko żart!- zaśmiał się.
- Nigdy prze nigdy bym za ciebie nie wyszła, już wolałabym, żeby mnie torturowali-syknęła, a potem dodała-Dostaniesz dokładkę!  - na co się zaśmialiśmy, wszyscy oprócz Harrego, on jej  naprawdę nie lubił.
- To co na te śniadanie zrobiłaś?- spytałem podchodząc i spoglądając na przygotowania. Już sięgałem ręką po kanapkę, aż poczułem  jak nadepnęła mnie nogą.
- Ała to boli.- zaśmiałem się.
- Moje oczy też cierpią jak cię widzę w samych bokserkach.- wszyscy się zaśmiali, nawet Harry, wszyscy oprócz słodkiej snobki.
- Och really? Założę się, że takiego pięknego ciała jak moje to nie widziały.- postanowiłem się odgryźć, w żarcie. Po chili poczułem jak depcze mi nogę.
- Jesteś niemożliwa!- warknąłem na nią.
- Wypierdalaj mi z kuchni debilu! Wszyscy mogli się normalnie ubrać tylko ty nie?!
- Bo oni nie mają czego pokazywać.- zaśmiałem się.
- Jakoś widziałam Louisa i Liama w bokserkach i też są niczego sobie, a teraz wypierdalaj mi do pokoju się przebrać!- była tak poważna, że aż dziwne, ale poszedłem się ubrać. Ona coraz bardziej mnie zaskakiwała . Była tak bardzo dobrą aktorką, czy serio była taka poważna? Czy ona naprawdę sie nigdy nie uśmiecha? Takie pytania zadawałem sobie, przez cały czas szukania ubrań.

                                                                   *oczami Liam*


Czułem jak mam wypieki na twarzy. Ona serio to powiedziała, że też jestem niczego sobie. Może powiedziała to w złości, może aby mu dopiec? Jeszcze żadna dziewczyna nie zadziwiła mnie w ten sposób. Z jednej strony mnie przerażała. Jej sposób bycia, czarne ubrania, opryskliwość, ale z drugiej strony nie była wcale taka zła. Tyle myśli krążyło mi po głowie, a cały czas patrzałem się na nią jak idiota. W końcu i ona to zauważyła.
- Przestańcie się tak do jasnej cholery gapić.- powiedziała w moją stronę, właściwie w naszą. Louis też nie tracił z niej oczu, aż w końcu wprost ją zapytał.
- Naprawdę tak sądzisz?- czekałem na odpowiedź chyba bardziej niż on. Ona zaś nic nie zrobiła, chyba nas zignorowała. Postanowiłem wziąć się w garść. Wstałem i usiadłem przy stole. Za mną wstała oczywiście cała reszta i zrobili to samo. Roxy podała nam jeszcze kubki z herbatą, i zaczęliśmy jeść. Dawno nie jedliśmy tak normalnie. Zawsze zamawialiśmy pizze lub chińszczyznę. Nowe potrawy były bardzo dobre i nawet byłem wdzięczny jej, za to że je robiła, choć tak do końca nie musiała. Po skończonym  śniadaniu, pomogłem jej posprzątać. Niall poszedł do swojego pokoju. Zayn gdzieś wyszedł, a Louis i Harry oglądali coś w salonie. Potem zadzwoniłem do Danielle, była najwspanialszą i najpiękniejszą dziewczyną jaką poznałem. Kochałem ją całym sercem. Usłyszałem tylko dwa sygnały i odebrała.
- Hallo?- usłyszałem jej słodki głos.
- Cześć, Danielle.
- Cześć, skarbie.- odpowiedziała.
- Miała byś ochotę gdzieś dzisiaj wyjść, do kina, na spacer?- miałem nadzieję, że się zgodzi, bo już dawno nie spędzaliśmy razem czasu.
- Oczywiście. Kończę próby o 16.00. 
- Przyjadę po ciebie, i gdzieś cię zabiorę. Do zobaczenia.
- Pa.- rozłączyłem się. Zacząłem zastanawiać się gdzie ją zabrać. W kinie jest ciemno i nie można porozmawiać, na sam spacer trochę głupio. Postanowiłem zabrać ją do restauracji, tam będzie można porozmawiać i dobrze zjeść. Dochodziła prawie 9.00. Poszedłem do swojego pokoju. Zastałem w nim Roxy.
- Co ty tu robisz?- spytałem podejrzliwie. W pokoju było czysto, więc nie miała czego sprzątać.
- Nic, tak się tylko rozglądam.- burknęła i wyszła. Trochę to było dla mnie dziwne.
- Potrzebujesz czegoś?- spytałem z uprzejmości.
- Nie.- odpowiedziała krótko i zeszła na dół. Dokończyłem książkę, którą zacząłem. Zleciał mi czas aż do obiadu. Gdy zszedłem Roxy była przy garnkach, słuchała muzyki. Louis oglądał jakieś czasopismo, Harry grzebał w telefonie. Cisza jak makiem zasiał. Tylko ze słuchawek Roxy było słuchać,  różne piosenki. Po chwili je zdjęła.
- Pomóż mi.- tak jakby rozkazała, patrząc w moją stronę. Bez wahania, podszedłem. 
- Co mam zrobić?- zapytałem.
- Nakryj do stółu.- posłusznie to zrobiłem, choć nie podobał mi się jej ton.
- Obiad!- krzyknęła, a potem jej twarz, znów przybrała, ten sam ponury wyraz.Po schodach zszedł Niall, oczywiście do stołu zasiadł pierwszy. Zaraz potem dosiadł się Harry i Louis, ja też, zasiadłem, gdy tylko pomogłem, postawić potrawy na stół. Po chwili wpadł zasapany Zayn, i wszyscy się na niego patrzyli, oprócz Roxy. Ona nigdy nie robiła tego co większość, gdy wszyscy się śmiali, ona była smutna, gdy nikt od niej nic nie wymagał, ona to robiła.
-  Zayn fryzura ci się popsuła ? - zapytał złośliwie Harry.
-  Nie czemu niby?- zdziwił się mulat.
- Bo tak się spieszyłeś, by tu dotrzeć, no chyba nie dla nas?- zaśmiał się Styles.
- Daruj sobie Harry.- chciałem zdążyć na obiad.
- To siadaj z nami.- powiedział Lou.- a tak właściwie to co robiłeś?- spytał Tomlinson.
- Byłem... na zakupach.- odparł.
- I przyszedłeś z taką małą torebeczką?- powiedział zaciekawiony zielonooki chłopak z lokami.
- Pokaż co tam masz.-  zasugerował Louis.
- To nie wasza sprawa.- burknął Zayn i już chciał iść na górę, ale Louis i Harry uparli się chyba, by się dowiedzieć. Po małej szarpaninie, Harry i tak dostał torebkę tak jak chciał. Otworzył pudełeczko, które było w środku.
- Uuuu... Zayn kupił damską bransoletkę, a to ciekawe. - wyszczerzył swoje zęby.
- Może to dla tej dziewczyny, co żeś z nią spędził ostatnią noc, jak cię nie było? Szczerze ostra jest, jak odebrała twój telefon, to myślałem, że mnie zabije przez niego.
- Nie wasz sprawa, dla kogo to i jak, bądź z kim spędziłem noc!- warknął, zabrał to co jego i wyszedł. 
- Wiecie co? Powinniście się czasami powstrzymać.- powiedziałem w stronę Harrego i Louisa.
- O co ci chodzi?- spytał zdziwiony Louis.
- Zayn ma prawo do prywatności i tak już wystarczy, ze paparazzi wysysają fałszywe plotki i piszą o nas ciągle. 
- Oj tam, oj tam. Nic mu nie będzie. Przecież to Zayn, on nie umie się długo złościć.- stwierdził Harry. Rozejrzałem się po kuchni.
- A gdzie jest Niall?- zadałem pytanie. Wszyscy zaczęli się rozglądać.
- Gdybyście, się nie kłócili, zauważylibyście, że wziął talerz i wyszedł, najwyraźniej nie chciał słuchać waszych durnych kłótni to sobie poszedł.- wywróciła oczami Roxy. W sumie miała racje. Postanowiłem z nim pogadać. Harry i Louis, chyba zauważyli, że to co zrobili, nie spodobało się nie tylko mnie. Poszedłem po schodach na górę, skręciłem w pierwsze drzwi po prawej.
- Co tam u ciebie?- spytałem wchodząc.
- Nic, a co?
- Tak nagle wyszedłeś.
- Nie lubię słuchać jak się kłócą. Przecież jesteśmy przyjaciółmi, prawda?- spytał zmartwiony blondyn.
- Jasne, że tak. Louis jest wyrośniętym dzieckiem, a Harry to właściwie jest jeszcze dziecko. - uśmiechnąłem się.- oni chyba już zawsze będę żartować, tacy są i za to może ich właśnie najbardziej lubimy.
- Dzięki.- podziękował Niall, a ja uśmiechnąłem się i wyszedłem z jego pokoju. Do spotkania z Danielle została mi jeszcze godzina. Poszedłem do swojego pokoju i chciałem uszykować coś do ubrania, na randkę. Spojrzałem tylko do szafy i już wiedziałem, ze nie będzie to takie łatwe. "Pomóc ci?"- usłyszałem za sobą damski głos. Odwróciłem się.
- Boże Roxy nie strasz mnie.- wziąłem wdech i wydech.
- To co pomóc ci czy nie?- powiedziała zdecydowanie.
- No jeśli możesz, to poproszę. Umówiłem się z dziewczyną i...- nie zdążyłem nawet dokończyć, a już miałem gotowy zestaw.  Składał się z czarnych rurek, białegj koszulki z nadrukiem i fioletowej koszuli w kratę oraz czarnych vansów. Dawno już nie miałem na sobie tych rzeczy, a razem świetnie pasowały do siebie.
- Jakim cudem, ty... tak... szybko, to zrobiłaś?- zdziwiłem się, ta szafa była pełna, dosłownie pęłna ubrań, większośi nie było nawet widać.
- Pasuje, czy nie?- spytała wprost.
- Pasuje.- uśmiechnąłem się, a ona już wyszła z mojego pokoju. Zdążyłem tylko, wychylić się i krzyknąć jej "dziękuje." Przebrałem się szybko, wziąłem kluczyki i pojechałem po Danielle. Długo nie czekałem, po chwili wyszła. Na sam jej widok się uśmiechnąłem.  Zauważyła mnie z daleka, uśmiechnęła się i pomachała do mnie. Po chwili była już w aucie. Pocałowaliśmy się na powitanie i ruszyłem do restauracji. Czas minął nam wspaniale, opowiedziałem jej o ostatnich wydarzeniach, wywiadach, próbach, o Roxy i o dzisiejszej kłótni, jeśli można to tak nazwać. Uspokoiła mnie, tak jak ona stwierdziła to tylko mała sprzeczka. Opowiedziała mi też co było u niej, o próbach i o tym, że niedługo będzie jej występ. Strasznie się za nią stęskniłem, potem poszliśmy na spacer. Chodziliśmy po cichych uliczkach Londynu, aby nie dopadły nas jakieś fanki. W pewnej chwili zauważyłem, bardzo ciekawe osoby, co mnie zdziwiło.


__________________________________________________________________________

Wiem, że może mam wielkie oczekiwania, ale chciałabym, aby było ws tu więcej. Proszę promujcie mojego bloga, będę za to bardzo wdzięczna. A tak ogólnie to jak wam się podobał ten rozdział? Jak wam się podoba blog? Co powinnam zmienić, albo czego wam brakuje w nim?

1 komentarz:

  1. Gruby hejt
    Weź jak możesz tak dobrze pisać ? Ja, ja ... jestem zazdrosna : o . Nie na serio to świetny blog . Opowiadanie, wygląd .. och i ach *.* . Kocham i będę czytać .

    OdpowiedzUsuń