sobota, 11 maja 2013

Rozdział 2. Powinieneś być szczęśliwy, że masz takich przyjaciół.

*Oczami Roxy* 

 Trochę w nim sprzątnęłam i już sobie leżałam w łóżku, gdy dostałam bardzo ciekawego sms'a o treści "trochę głupio mi to było ci proponować w oczy, ale chciałabyś się ze mną umówić? -Zayn " na co odpisałam "  hmm czemu by nie"... po jakimś czasie dostałam sms'a z odpowiedzią "  to co randka? może jak tylko skończysz pracę u nas?" po chwili zastanowienia, odpisałam "zgoda, jesteśmy umówieni, tylko bez żadnych róż po dostaniesz nimi po twarzy, nienawidzę tych kwiatów!!!" aż w końcu dostałam ostatniego sms'a od Malika "dobrze, że uprzedziłaś hahaha, do zobaczenia jutro", postanowiłam już nie odpisywać. Ustawiłam sobie budzik i zasnęłam. Rano cudem wstałam o zamierzonej godzinie. Pościeliłam łóżko, zrobiłam sobie porządne śniadanie i kawę. Zjadłam je w spokoju, potem poszłam do łazienki. Przemyłam twarz zimną wodą, aby się obudzić. Umyłam zęby, następnie przeprałam się w czarne rurki i czarną bokserkę, zrobiłam też sobie make-up powieki pomalowałam czarnym cieniem uwielbiałam "mroczny" makijaż, oddawał mój charakter .Zostało mi jeszcze trochę czasu, zapaliłam sobie jednego i wolnym krokiem powędrowałam do sklepu. Kupiłam sobie tam paczkę ulubionych papierosów, gumy i poszłam do pracy. Jakoś to zleciało, praca tam nie była wcale taka zła, tylko od ciągłego zapachu kurczaków można było na łeb dostać Byłam dosyć zwinna i silna, więc noszenie talerzy to nie za duży problem. Po skończeniu, poszłam do domu, wypalając przy tym jednego papieroska, zdjęłam tylko uniform i podobnie jak wczoraj poszłam odrobić prace u One Direction. Drzwi frontowe były zamknięte, wiec poszłam zobaczyć z tyłu, była tylko kartka. "Roxy jeśli już przyszłaś to musisz poczekać. Wrócimy o piętnastej-Liam." dobrze, że przynajmniej napisał, ale nie miałam ochoty czekać godziny aż wrócą-pomyślałam. Wzięłam wsuwkę z włosów i otworzyłam drzwi tak jak to robią w filmach tylko nie poszło tak szybko. Gdy się już tak jakby włamałam, wzięłam się od razu do pracy. Zaczęłam od zmywania naczyń, a potem zrobiłam pranie, gdy automat już pracował, ja  zrobiłam im coś do jedzenia, pierogi ruskie, nie wiedziałam czy będą im smakować, ale miałam to gdzieś.Byle tylko się nie skarżyli, trzeba było ich trochę udobruchać inaczej musiałabym zapierdalać w niemiłej atmosferze, a co najgorzej mogli by się czepiać. Pierogi się gotowały, a ja zdążyłam wyłączyć pranie i porozwieszać je. Po chwili usłyszałam jak  chłopcy weszli.
- Najwidoczniej Roxy jeszcze nie ma.- powiedział Niall.
- Ona mnie przeraża. Nie pasuje tutaj.- powiedział Louis.
- Ja tam nic do niej nie mam.- wtrącił Liam.
- To jest jakaś psychopatka, po prostu masakra, rzygać mi się chce jak ją widzę. Paczcie na mnie, uwaga jestem Roxy i wiem wszystko najlepiej.- przedrzeźniał mnie Harry.- ciekawe czy w ogóle umie chodzić w obcasach, pewnie wyglądałaby jak niezdarna kura.- zielonooki chłopak zaczął swoje przedstawienie u dając mnie jako kurę. Ja tylko wzięłam telefon i zrobiłam mu zdjęcia po cichu. Musiałam mieć je na pamiątkę to był niezapomniany widok. Chłopcy patrzeli na niego, z takim zaciekawieniem, że mnie nawet nie zauważyli, jak wszyscy zresztą. Zaczęłam bić brawo, na co wszyscy zamarli w bezruchu, a ich twarze były blade jak ściana.
- Jak ty tu weszłaś?- spytał  Liam.
- Włamałam się od tyłu.- powiedziałam spokojnym głosem.
- Można się było po niej tego spodziewać,  pewnie to dla niej codzienność.- stwierdził Harry, zaczynał mi naprawdę działać na nerwy, ale trzymałam się swojego planu, czyli zrobić i mieć spokój.
- No, a jakim cudem zdemolowałabym waszą chatę od środka?... Dobra nie ważne, jecie czy nie?
- Zawsze i wszędzie.- krzyknął, uśmiechnięty Niall. Poszliśmy wszyscy do kuchni, która była połączona z salonem i jadalnią.
- Skąd mamy wiedzieć, że to w ogóle jest jadalne, albo czy tego nie otrułaś.
- Bo emm, no... nie jestem taka.- powiedziałam udając speszona tym pytaniem.
- A może ty  najpierw spróbujesz?- powiedział przekonany lokowaty myśląc, że na prawdę zrobiłam coś nie tak z jedzeniem.
- Mam jeszcze dużo do zrobienia... emm nie będę wam przeszkadzać.- powiedziałam.
- Widać, że się wymigujesz... na pewno coś z nimi zrobiłaś, bo inaczej byś bez wahania je spróbowała. 
- Okej spróbuję ich jeśli będę miała zaliczone resztę dzisiejszych pięciu godzin, bez przepracowania ich.
- Ja jestem za.- powiedział Zayn, który wcześniej tylko przyglądał się całej sytuacji.
- Wybierzcie mi kawałek, a ja go zjem.- Harry wybrał jednego ze środka, a ja bez wahania go zjadłam.
- Widzicie? Żyję.  Harry naiwny jesteś, łatwo cię oszukać, ale dzięki bez ciebie by się nie udało.- Oni zaczęli jeść, ja poczekałam, potem tylko pozmywałam, tak czy inaczej musiała bym to zrobić dziś lub jutro. Ostatni skończył Zayn, reszta już dawno poszła do swoich pokoi.
- To co, możemy iść, na tą randkę?- spytał gdy skończyłam myć.
- Oczywiście.-odpowiedziałam.Mulat zostawił kartkę, że wychodzi i razem poszliśmy. Zabrał mnie do kina, a potem na spacer gdzie dużo rozmawialiśmy.
- Ale chcę żeby wszystko było jasne, nie mam ochoty na żadne romanse.- powiedziałam prosto z mostu, zapaliłam przy okazji jednego peta.
- Przecież to nic takiego, Miło spędzamy czas, a przynajmniej mam taką nadzieję. Jesteś piękna wiesz?
- Przestań, albo uznam że jesteś ślepy lub niedorozwinięty.- burknęłam tylko.- Idziemy usiąść na ławkę?- spytałam.
- Jasne.- odpowiedziała, złapał mnie za rękę i pociągnął lekko prowadząc. Usiedliśmy i zapadła krótka cisza.
- Tak szczerze... to jesteś strasznie pociągający.- powiedziałam wprost bez wahania. On przygryzł wargę.
- Ty też... i imponujesz mi, nie spotkałem jeszcze dziewczyny, która byłaby aż tak szczera, na pierwszej randce. Zastanawiam się tylko czemu się nie uśmiechasz, przecież jest tak miło.-  zaczął swój monolog, z każdą chwilą przybliżając swoją twarz do mojej.
- Bo ja się nigdy nie uśmiecham, po pewnym czasie to zauważysz.- powiedziałam, ciszej .Nie chciałam zepsuć chwili. Jego twarz była tylko kilka centymetrów dalej od mojej,  jedną ręką dotknął mojego policzka, a ja choć bardzo chciałam to przerwać, nie mogłam. Miał coś takiego w sobie... w końcu mnie pocałował, odwzajemniłam jego pocałunek, ale zaraz potem go przerwałam. 
- To dla mnie nic nie znaczyło, jasne?- powiedziałam stanowczym głosem i odsunęłam się od niego.
- Oczywiście.- uśmiechnął się uroczo. To co chciała byś coś o mnie wiedzieć?
- Właściwie to nic. Dużo o tobie czytałam, podstawowe informacje znam. Chciałam tylko sprawdzić jaki jesteś z charakteru, no wiesz, czy nie jesteś jakimś dupkiem, chciałam zobaczyć jak się zachowasz.. Powiem tylko tyle, że mnie pozytywnie zaskoczyłeś. A co chcesz  wiedzieć o mnie, ostrzegam tylko, że nie będę ci mówiła o mojej przeszłości, gdyż jest nudna.
- Ilu was było przy tej demolce?
- Trzech razem ze mną.- powiedziałam spokojnie.- a po co ci akurat ta informacja?
- Bo dużo o tobie mówi, że nie wydałaś przyjaciół, nie robiłaś tego z niechcenia, a w sądzie się opanowałaś, to wszystko pokazuje jaka jesteś.
- Rozumiem. Mi już o tobie informacji jak na razie wystarczy.
- W sumie mi też.- zapadła cisza. 
- No to może chodźmy do mnie? To ulicę stąd. Luksusów nie ma, ale da się żyć.
- Super.- złapałam go za rękę i poszliśmy do mojego mieszkania. 
- Fajnie tu masz.- powiedział rozglądając się już po moim małym mieszkanku.
- Dzięki.- odparłam krótko. Usiadł na łóżku, a ja obok niego.Po króciutkiej chwili przybliżył się i lekko musnął moje wargi.Niewinny pocałunek przerodził się,  w bardziej namiętne i zachłanne całowanie, nie tylko w usta, ale i po całym ciele. Reszty chyba nie trudno się domyślić, spędziliśmy razem upoją noc, aż wcześnie rano, ktoś zaczął dobijać się do telefonu Malika.
- Odbierz to do cholery jasnej!- warknęłam na niego, ale on tylko przewrócił się na drugi bok.- jak ty tego nie odbierzesz, to ja... ciekawe kto dzwoni.... -wzięłam telefon do ręki. 
- Hallo?- usłyszałam głos Louisa.
- Zayn Malik jeszcze śpi, proszę zadzwonić później.- powiedziałam zniżając głos do basowego, aby mnie nie rozpoznał i rozłączyłam się. Ale już po chwili zadzwonił drugi telefon.
- Kim ty?...- próbował powiedzieć Louis, ale znowu się rozłączyłam. Po minucie znowu zadzwonił.
- Ja pierdole, kurwa mać, daj człowieku innym spać.- rozłączyłam się, a telefon w końcu przestał dzwonić. A ja postanowiłam jeszcze poleżeć.
- Dobrze mu powiedziałaś. W końcu jestem dorosły, a oni dzwonią jak natrętni.- powiedział zaspanym głosem.
- Martwią się o ciebie. Powinieneś być szczęśliwy, że masz takich przyjaciół.- wstałam z łóżka i ubrałam na siebie, pierwszą, lepszą koszulkę. Zaczęłam robić śniadanie, jajecznicę, na bekonie dla dwojga. Po kilku minutach była już gotowa. Obudziłam Zayna pocałunkiem, on się uśmiechnął, leniwie przeciągnął i po chwili ubrał swoje bokserki i po chwili zajadaliśmy się śniadaniem.
- To jest świetne, gdzie nauczyłaś się tak gotować?- spytał z ciekawością. Ja tylko spojrzałam na niego, a on już wiedział, ze nie chce o tym mówić.
- Przepraszam, nie powinienem. Która godzina?- zmienił temat.
- Za pięć minut szósta. - na moja odpowiedź, Zayn zrobił wielkie oczy.
- Coś się stało?
-  Za  pół godziny powinienem być na próbie, a wyglądam.... no sama widzisz. 
- Coś na to zaradzimy.- sięgnęłam do szafki, i wyciągnęłam trochę ciuchów. Znalazłam tam koszulę jakieś jeansy.
- Mogą być? Wszystkie czyściutkie.
- Mogą być.- powiedział, przeglądając ubrania.
- Idź się wykąpać i ubierz się w to, a później cię uczeszę i inne takie.- Zayn uwinął się z tym szybko.
- Nie pytam po kim te ciuchy, bo chyba wole nie wiedzieć.- powiedział wychodząc z łazienki.
- Nikt ich nie nosił, to miał być prezent dla mojego byłego.- zaśmiałam się. W łazience, przed lustrem postawiłam go na nogi, trochę pudru by zakryć zmęczenie, włosy na żel, ułożyłam w dwie minuty. Właściwie dużo nie trzeba było.
- Może być?- spytałam po skończonej pracy.
- Ty się jeszcze pytasz... zrobiłaś to lepiej niż stylistki, wyglądam idealnie, nie za wymalowany, nie widać zmęczenia, a taką fryz to układa się pół godziny nie dwie minuty.- Zayn aż mnie pocałował z szczęścia.
- Geniusz z ciebie, a teraz lecę, bo się spóźnię.
- Zabierz rzeczy, spakowałam ci je już. 
- Dzięki, pa.- powiedział i wybiegł z mieszkania. Posprzątałam cały bałagan. Wzięłam szybki prysznic, ubrałam się w czarne leginsy i czarą tunikę, długie włosy upięłam w koka, potem otworzyłam okno i  zapaliłam jednego peta.


No i jak wam się podoba? szybki rozwój akcji co nie?  Moim zdaniem trochę za szybki, ale tylko tak mogła oddać charakter ich "związku". Jeśli się wam podoba to opowiadanie, to udostępnijcie link  
http://serce-pokonanej-przez-wspomnienia.blogspot.com/ na swoich stronakach na fb, twitterze, swoich blogach i wśród swoich przyjaciół.


1 komentarz: