wtorek, 13 sierpnia 2013

Rozdział 16. Nienawidzę cię z całego serca!

* Oczami Roxy*


"Minęły już trzy tygodnie od powrotu z L. A. Dziś jest już pierwszy września. Nigdy, nie lubiłam tego miesiąca. Po pierwsze zawsze kojarzy się mi on ze szkołą, a po drugie... To własnie we wrześniu umarli moi rodzice, potem wujkowie... a w swoje urodziny zawsze byłam sama. Mam nadzieję, że dobrze będę wspominała chociaż ten miesiąc, ale szczerze? Boję się... boję się, że wszystko się popsuję i wszystko stracę. Mam nadzieję, drogi pamiętniczku, że szybko minie i przestane się już tym martwić. 
Mam zamiar jechać do mojego rodzinnego miasta, odwiedzić ich grób. Tak dawno już tam nie byłam."- tymi słowami zakończyłam kolejny wpis, do mojego pamiętnika, którego nie dawno odnalazłam. Jak się okazało podczas przeprowadzki wpadł pod łóżko i dopiero dzisiaj go znalazłam. Odłożyłam go na biurko i poszłam się przebrać. Uszykowałam sobie ten  zestaw.* Gdy byłam już gotowa zeszłam na dół. Moja kostka była już zdrowa, a po siniakach nie było najmniejszego śladu. Było już dosyć późno, więc zabrałam się za przygotowywanie śniadania. Zrobiłam talerz kanapek i wstawiłam wodę na herbatę.  Gdy wszystko już zrobiłam postawiłam na stole, a dla siebie przygotowałam płatki z mlekiem. Usiadła przed telewizorem i oglądając film, zaczęłam sobie chrupać. Słyszałam jak chłopcy przychodzą, jedzą, wychodzą. Nie zwracałam na nich większej uwagi. Z tego co się zorientowałam dzisiaj nie mieli ani żadnego koncertu, ani wywiadu, ani sesji, ani nagrań w studio. Przez ostatnie trzy tygodnie, najpierw było dużo zamieszania z moim zachowaniem w L.A., potem, gdy wszyscy podcięli sobie włosy, każdy chciał jak najświeższą sesję, a oprócz tego byli na jeszcze kilkunastu koncertach. A dzisiaj nie czekała ich ani jedna męczarnia, więc Louis i Liam oznajmili, że wychodzą do dziewczyn. Zayn spotyka się z kimś. Doskonale wiedziałam, że z Perrie, ale on nie chciał jeszcze nic powiedzieć chłopakom, gdyż uważał, że jest za wcześnie. Do Nialla przyjechał brat Greg i miał zamiar spędzić z nim cały dzień. Nie minęły dwie godziny, a w domu zostałam tylko ja. No prawie tylko ja  był jeszcze on, ale nie wychodził z pokoju. Nawet na śniadanie nie przyszedł. No chyba nie przez wczorajszą kłótnię. Od jakiegoś czasu zaczęliśmy się najzwyczajniej unikać, nie zwracać uwagi, ale wczoraj po prostu nie dało rady. Niechcący zafarbowałam jego wszystkie białe rzeczy na zielono. Nie wyglądało zbyt fajnie, ale to nie była moja wina. A nawet jeśli to nie zrobiłam tego specjalnie i w żadnym wypadku nie miałam zamiaru się tłumaczyć. On jednak był święcie przekonany, że zrobiłam to specjalnie i na tym się skończyło. 
Weszłam na górę, chciałam wejść do swojego pokoju. Gdy otwierałam drzwi pomyślałam, że mieszkam już tutaj dosyć długo, ale nigdy nie byłam jeszcze w trzech ostatnich pokojach. Postanowiłam do nich zajrzeć teraz, w końcu i tak się nudziłam. Zajrzałam do pokoju będącego obok mojego. Była to dobrze wyposażona sala treningowa. Gdybym wiedziała o tym wcześniej, pewnie częściej bym tam zaglądała. Później chciałam zajrzeć do pokoju kończącego korytarz, ale drzwi były zamknięte. Postanowiłam więc, że zajrzę do nich później, a na razie zajmę się ostatnimi drzwiami. Weszłam do środka. Szczerze? Nic ciekawego. Pokój był w remoncie i nie było niczego do oglądania. Postanowiłam zajrzeć do ostatniego pokoju. Wróciłam się do pokoju po wsuwkę do włosów, bo nie miałam jej przy sobie i wróciłam pod drzwi. Umiejętnie otworzyłam zamek i uchyliłam je lekko. Wszystko w środku było białe, ale wszyściutko- podłoga, ściany, drzwi od wewnętrznej strony. Weszłam, na samym środku stał fortepian, także biały, a światło z okna padało akurat na klawiaturę. Wprost nie mogłam się powstrzymać. Już tak dawno nie grałam. Na początku uczył mnie tata, potem ciocia, a na końcu przyjaciółka. Po skończeniu 15 lat, miałam już tylko okazję grać w jakiś barach, no i chyba z dwóch, może trzech moich byłych miało fortepian, na którym od czasu do czasu pozwalali mi grać. Zaczęłam grać swoją ulubioną melodię, którą jako jedyną udało mi się bardzo dobrze zapamiętać. Dosłownie wczułam się w nią, a moje palce same chodziły, chociaż nie tak do końca jak bym chciała. Po chwili klapa, prawie przytrzasnęła mi ręce. 
- Jeśli coś jest zamknięte, to się tego nie otwiera, bez pozwolenia.- powiedział wkurzony Harry, spoglądając na mnie tymi swoimi rozgniewanymi oczami.
- Ja tylko chciałam...
- Wyjdź!.- powiedział.
- To był jej fortepian, prawda?- oboje wiedzieliśmy, że chodzi nam o Nathalie.Miałam co do tego przeczucie. Tylko Harry był na tyle sentymentalny, by tak to wszystko urządzić.
- Tak.- powiedział i ręką przejechał z sentymentem po pięknym instrumencie.
- Przepraszam.- doskonale wiedziałam ile dla niego mógł znaczyć ten fortepian. Pewnie tak samo potraktowałabym, podobny instrument, na którym uczył mnie grać mój tata.- Już sobie idę.- zrobiłam krok w stronę wyjścia. ale zatrzymał mnie Harry łapiąc za mój nadgarstek. Dziwne uczucie. Jednocześnie jakbym tego pragnęła i nie chciała. 
- Poczekaj.- powiedział z lekką chrypką.- Możesz dla mnie zagrać na nim?- Spojrzał na mnie, a ja zamiast odpowiedzieć, po prostu usiadłam i zaczęłam grać tą samą melodię co wcześniej. Co jakiś czas zerkałam na niego, zaś on wpatrywał się w okno, jakby szukając odpowiedzi na tylko jemu znane pytanie. Na pewno zapamiętam ten jego wyraz twarzy, zamyślony, z lekko zmarszczonymi brwiami. Przez cały czas nawet nie drgnął.
  Po chwili skończyłam grać. Spojrzał na mnie i lekko się uśmiechnął. Nie wyglądał za dobrze, nawet jeśli miał słodkie dołeczki w policzkach.
- Dobrze się czujesz?- spytałam, on przytaknął tylko głową. Dotknęłam ręką jego czoła, a potem swojego.
- Harry, ty masz gorączkę.- jego czoło było cieplejsze.
- Dobrze się czuję.- zaprzeczył.
- Kłamiesz.- powiedziałem pewnie. Gdy Harry kłamał unosił minimalnie brwi.- Idź do łóżka. Zaraz przyjdę.
- Yhmm.- Odpowiedział smętnie i szurając nogami poszedł do swojego pokoju.
 Zeszłam na dół. Zrobiłam herbatę, uszykowałam tabletki na zbicie gorączki i wzmocnienie odporności. Wszystko ułożyłam na tacy, wzięłam termometr i poszłam na górę.  Zapukałam, wolałam go nie zastać w samej bieliźnie. W odpowiedzi usłyszałam mruknięcie. Weszłam, więc do środka. Po raz pierwszy weszłam do jego pokoju. Był niezwykły. Ściany były pomalowane na kolor czekoladowy. Łóżko było po lewej stronie od wejścia, przystawione bokiem do ściany, która zaś była oblepiona setkami zdjęć. Przy łóżku stał stolik z lampką, książką i wodą, oraz zdjęciami. Na przód od drzwi wejściowych były balkonowe, zaś w prawej części pokoju stało biurko, regał z książkami i mniejsza sofa z stolikiem, na którym były kwiaty. A każda rzecz wyglądała jakby miała swoją historię.  Postawiłam tacę na stoliku nocnym i usiadłam na łóżku.
- Przyniosłam ci tabletki i herbatę.- spojrzałam na niego.
- Nie musiałaś.
- Wiem.
- Dzięki.- powiedział i podniósł się do pozycji siedzącej. 
- Tu masz termometr.- podałam mu do ręki.
- Yhmm.- powiedział i włożył sobie przedmiot pod pachę.
- Zrobić ci zupy?
- Nie.- odpowiedział stanowczo po łyknięciu tabletek, które popił herbatą.
- To zaraz ci przyniosę.- powiedziałam.
- Głucha jesteś? Powiedziałem "nie"!
- A czy ja mówiłam, że będę słuchała twojego zdania?
- To po co się w ogóle pytałaś?
- A bo ja wiem, z grzeczności?- wzdrygnęłam ramionami i zeszłam na dół przygotować zupę. Zajęło mi to całą godzinę.  Wlałam ją do miski, wzięłam łyżkę i przyprawy i zaniosłam na górę. Położyłam wszystko na tacy. Jak się okazało Harry zasnął. Spal słodko. Wyglądał tak beztrosko i bezbronnie, zupełnie inaczej niż w tajemniczym pokoju na końcu korytarza.
"Budzić go, czy też nie? W sumie ma zwykłe przeziębienie, a nie chorobę śmiertelną. A zważając na to, że się nie lubimy, to nie jestem w obowiązku się nim przejmować. No, właśnie, nie muszę nic robić."- mówiłam sama do siebie w swojej głowie, po czym wyszłam. Poszłam do swojego pokoju i weszłam na mojego laptopa. Działał o wiele lepiej niż, mój poprzedni komputer, dlatego nie żałowałam, że zamieniłam się z Niallem pokojami. Kilka dni w L.A. i strasznie dużo się zmieniło. Nagle ludzie zaczęli mnie masowo obserwować na twitterze, pojawiały się jeszcze  hejty na mnie tylko innego rodzaju i tak dalej, ale ładnie mówiąc miałam to w dupie. Włączyłam sobie jakiś podobno ciekawy film i zaczęłam go oglądać, wylegując się na łóżku. Niestety film mnie bardzo rozczarował, był to dramat, który nawet mnie nie zasmucił. Zresztą, czasami mam wrażenie, że ja tylko szybko wpadam w złość, a wszystkie inne uczucia się prawie u mnie nie pojawiają. Czasami chciałabym poczuć coś więcej chociażby żal, zazdrość czy współczucie, ale ja jestem zawsze obojętna. Inni by pewnie zalewali się łzami, ale nie ja. Jednak 100% prawdą jest, że jestem dziwna i nikt tego nie zmieni. Mieliście na przykład kiedyś wrażenie, że chcielibyście być tacy jak to sobie wyobrażacie? Ja mam tak często. Większość ludzi mówiła mi, że nie jestem sobą, ale ja po prostu nie umiem nią być. Bo sobą jest się wtedy kiedy robi się wszystko według własnego uznania? Czy sobą się jest, gdy nie ma się dla siebie ograniczeń? A jeśli właśnie będąc sobą, z natury stawiamy sobie ograniczenia? Ustalamy to jacy jesteśmy? Co nam wolno, a co nie? Chodzi mi o to, że czasami mamy ochotę coś zrobić, ale uznajemy, że nie pasuje to do naszego wizerunku. Tego jak nas postrzegają i jak my sami to robimy. Ja już chyba dawno uznałam, że jestem dziewczyną, która czuję tylko złość i gniew przez wszystko co ją spotkały, więc skoro tak to nie powinnam czuć nic innego. Głupie co nie? Ale, może właśnie taka jestem. Zastanawiam się nad tym, co innych nie obchodzi. 
Zajrzałam jeszcze na kilka stronek po czym zaczęłam sprzątać z nudów. Pozmywałam naczynia, poodkurzałam, podlałam kwiaty, poukładałam nawet buty. Nuda,co ona potrafi zrobić z człowiekiem.... Była już godzina 15.30.  Przebrałam się i poszłam do domu dziecka, do Olivki. Uwielbiałam spędzać czas z tą małą. Bawiłam się z nią, a ona nie zadawała ani głupich pytań, ani nie czepiała się ubrań, czy tego, że się nie uśmiecham. Ona cieszyła się, spędzając czas z taką jaka jestem.  Bawiłam się z nią lalkami, potem ona była księżniczką, a na końcu zbudowałyśmy razem zamek z klocków.  Było fajnie. Zanim się spostrzegłam musiałam już wracać do domu. Pożegnałyśmy się przytulasem, pomachałam jej i poszłam do domu. Pomyślałam, że muszę do niej częściej przychodzić.  Wchodząc do domu spotkałam Louisa przy wejściu, a gdy weszłam Harry siedział na kanapie przed telewizorem.
- I co już zdrów?.- spytałam zdejmować buty.
- A żebyś wiedziała, że mi przeszło.
- A co ci było?- powiedział zaciekawiony Louis.
- Miałem tylko gorączkę, ale wziąłem leki i mi pomogło. Chyba zwalczyłem chorobę w zarodku.
- To dobrze, bo jutro mamy koncert, pamiętasz? Usiadł obok niego.
- Tak. 
Zrobiłam sobie herbatę i poszłam, na górę. Wypiłam ją czytając książkę, potem wzięłam długą kąpiel. Czyściutka i pachnąca położyłam się na łóżku i jak często po prostu sobie leżałam i nie myślałam. Gapiłam się tylko w punkt na suficie, aż usnęłam. 
Obudziłam się po 9.00. Pomaszerowałam do łazienki, przemyłam twarz i ubrałam się w to. Chłopaków nie było. Pewnie wstali wcześnie i wyjechali na koncert, a wrócą dopiero po 16.00. jak napisali na karteczce, którą przeczytałam po wejściu do kuchni. Zrobiłam sobie kanapki i herbatę. Usiadła z dupą przed telewizorem i zjadłam w spokoju. Posprzątałam po sobie. Postanowiłam iść na zakupy. Wzięłam komórkę, pieniądze i założyłam te masakryczne buty.Nie nauczę się w nich porządnie chodzić nie ćwicząc.  Wyszłam do marketu, kupiłam wszystko co potrzebne i wróciłam z powrotem. Rozpakowałam wszystko. Nie wiedziała, co miałabym teraz robić, więc postanowiłam iść do Olivki. Nie zwlekałam długo tą myślą. Kilkanaście minut i byłam na miejscu. Spędziłam z tą małą kilka wspaniałych godzin.  W tamtym miejscu mogłeś poczuć się jak dziecko, które niczym się nie przejmuje, jest nieświadome zagorzeń czyhających w wielkim świecie, w życiu. Można wtedy zostawić przeszłość za sobą i po prostu być.
Rysowałyśmy tęczę, kwiatki, słoneczka. Potem bawiłyśmy się w nauczycielki,  śpiewałyśmy razem. Zabrałam ją na spacer, a potem odprowadziłam na kolację. No właśnie, była już 18.32. Czas wracać do domu. .Zdążyłam akurat przed deszczem, który lunął zaraz po tym jak weszłam na schody. Otworzyłam drzwi i zdjęłam buty, zostawiając je w przedpokoju, po czym weszłam do salonu. Widok, który zobaczyłam mnie przeraził, jak z koszmaru i to najgorszego. Przełknęłam ślinę i zacisnęłam pięści. Ze strachu oblał mnie zimny pot i nie mogłam się ruszyć.
- Witaj Rachel, czy może Roxy za jaką się podajesz.
- D- Derek? Co ty tutaj robisz?! 
- Zdziwiona?- powiedział  patrząc mi w oczy mężczyzna, którego miałam nadzieję, więcej nie spotkać w życiu. - Ktoś musiał uświadomić im,  z kim tak na prawdę mieszkają pod jednym dachem, że jesteś dilerką i wykorzystałaś ich by tylko powiększyć interes wśród sławnych ludzi.- powiedział chytrze się uśmiechając.




* Oczami Harrego*

- Nawet nie zaprzeczaj. Mamy dowody.- powiedziałem zanim otworzyła usta by coś powiedzieć.  
- Niby jakie?- spojrzała na mnie, jakby pewna, że nic na nią nie mamy. Pokazałem jej woreczek z białym proszkiem i jej pamiętnik. Na ich widok wytrzeszczyła oczy. 
- Znaleźliśmy w twoim pokoju.- powiedział Liam i stanął obok mnie i Dereka.
- Jak śmieliście grzebać w moich rzeczach?!
- A jak ty śmiałaś zrobić coś takiego!- krzyknął Louis i dołączył do nas.
- Woreczek mógł podrzucić każdy, a w pamiętniku nic nie ma.- powiedziała.
- Próbujesz jeszcze się wykręcać? Nie wiem jak mogłem spędzić z tobą choćby minutę!- podniósł głos Zayn.
- Mówisz, że nic nie napisałaś?! Harry przeczytaj jeszcze raz to co tam jest. Może jej się rozjaśni.- spojrzałem na nią, po czym odłożyłem trzymany w chusteczce woreczek na najbliższy stolik i otworzyłem jej pamiętnik. Zacząłem czytać.
- "Drogi pamiętniku ostatnio nadążyła się moja życiowa szansa. Nie mogę jej zmarnować. Wkręciłam się w towarzystwo tych głupków z One Direction. Są tak tępi, że mam wrażenie iż buty to przy nich Einsteiny. Na początek ten cały Zayn. Śmiać mi się chce jak go widzę. Jest tępy, zapatrzony w siebie i ograniczony. Wystarczy powiedzieć mu kilka komplementów, a on już jest w siódmym niebie. Beztalencie, co próbuję naśladować gwiazdy. No, albo ten Liam. Udaje, że jest dorosły, a tak naprawdę to dziecko. Małe bezbronne dziecko, które desperacko próbuje odnaleźć się w rzeczywistości, kolejne beztalencie bez pomysłu na życie. Louis próbuje ukryć swój strach przed publicznością i samym sobą  swoimi wygłupami, chce, aby myśleli, że jest zabawny i beztroski. Ale tak naprawdę jego wygłupy są żenujące, a sam boi się do tego przyznać, więc udaje, że jest dobrze tak jak jest- beztalencie. Niall, gdy je wygląda obrzydliwie. Ale jego charakter nie jest lepszy, cały czas próbuje utrzymać zespół w całości jako ten troskliwy i słodki. Ale  nie dlatego, że kocha być w zespole. On po prostu nie wie kim jest bez zespołu. Czuje się nikim bez reszty, więc chce trzymać to jak najdłużej - następne beztalencie. No i najgorszy z nich- Harry. Ten to już w ogóle jest tępy. Dla fanek, które zresztą uwielbiają go za wygląd jest słodki i rozkoszny, a tak na prawdę, to zwykły zboczeniec i tyle. Dowartościowuje się tym, że dziewczyny na niego lecą. Pewnie boi się, że gdy to wszystko się skończy zostanie z niczym- beztalencie. Ale są i plusy tej całej szopki. Bądź co bądź, są sławni, a jeśli ja dobrze to rozegram, mogę na tym bardzo skorzystać."- podszedłem do niej zamykając pamiętnik. - I co ty na to? Może zaraz powiesz, że to nie ty to napisałaś?- wpatrywałem się w jej oczy, teraz pełne złości.
- Nie. To prawda, napisałam to. Na samym początku naszej znajomości, ale potem wszystko się zmieniło. - nie wytrzymałem. Spoliczkowałem ją.
- Jak możesz tak kłamać?- nadal patrzyłem w jej oczy, które teraz nie wyglądały tak jak wcześniej. Szukałem w nich odpowiedzi. Jak mogła w ogóle coś takiego o nas napisać, jak śmiała przetrzymywać narkotyki w naszym domu, jak... jak... jak mogłem się z nią przespać, a nawet pomyśleć, że nie jest taka zła?Jak mogło przyjść mi na myśl, że mógłbym ja polubić? To moja wina. Mogłem coś podejrzewać, sprawdzić ją od początku, ale nie miałem pojęcia, że coś takiego dzieje się tuż obok mnie. Czułem się okropnie patrząc teraz na nią i nawet nie wiedziałem dlaczego.
- Chcecie znać prawdę?- powiedziała po chwili.- To co napisałam w tej notce to po części prawda, dlatego tak was rozzłościła. Prawda boli!- wykrzyczała patrząc po kolei na resztę chłopaków. 
- Nie mogę na ciebie patrzeć.- powiedziałem i trzymając ją za ramię ciągnąłem za sobą w stronę drzwi, otworzyłem je i wyrzuciłem dziewczynę za nie, a ona się przewróciła. Na dworze lał deszcz. Rzuciłem jej tylko buty, a zaraz potem pamiętnik, który szybko wzięła w ręce. Nie minęło kilka sekund a była cała mokra. Tusz się rozmazał, włosy opadały na mokrą koszulę, przez którą prześwitywał jej stanik. Wstała i wpatrywała się we mnie lekko drżąc. Zamknąłem za sobą drzwi i wyszedłem na deszcz.
- Nie chcę cię już tutaj więcej widzieć. Jesteś najgorszą, rzeczą jaka spotkała mnie w życiu.- powiedziałem jej prosto w twarz.- Nie mogę uwierzyć, że spotkaliśmy akurat ciebie na swojej drodze. Okłamywałaś nas, od samego początku.
- Te narkotyki nie są moje.
- Chociaż teraz nie kłam. Miej swoją godność.
- Fakt skłamałam kilka razy, ale nie z tym.
- Nie wierze ci. Cały czas kłamiesz, kłamiesz i kłamiesz.
- To uwierz chociaż, że to co mówiłam w windzie było szczere. Bo było. Wszystko.- powiedziała, a krople deszczu spływały po jej twarzy.
-  Jesteś zwykłą szmatą wiesz? Twoi rodzice pewnie przewracają się w grobie widząc ciebie! Jesteś podła, wykorzystujesz ludzi, nie masz przyjaciół i jesteś żałosna. Pusta, bez krzty uczuć, jakichkolwiek marzeń czy priorytetów. Żyjesz tylko dla cierpienia. Uważasz, że skoro ciebie spotkało coś złego, to ty musisz odwdzięczyć się tym samym. Nie uśmiechasz się, nie czerpiesz radości z życia, nie zasługujesz na nie, nie masz przyjaciół, ani rodziny, nikogo. Jesteś sama jak palec. Jeżeli opis twoich rodziców był prawdą, to pewnie łamiesz im serce. Żyjesz według ustalonych sobie norm.Nie wiesz kim jesteś, bo tak naprawdę jesteś nikim. Dla nikogo nic nie znaczysz.
- Wiesz co? Nienawidzę cię! Nienawidzę cię z całego serca! Widzisz to?!.- powiedziała wskazując na swój pierwszy uśmiech jaki u niej zobaczyłem.Był szczery, lecz przepełniony bólem.- Tak bardzo cieszę się, że już więcej cię nie zobaczę. Po trzynastu latach, moja nienawiść do ciebie i chęć zapomnienia o tobie powoduje, że łamię daną sobie obietnicę. Ale nie martw się już go więcej nie zobaczysz. Nigdy! - dziewczyna patrzała mi w oczy, po czym chwyciła swoje buty w ręce i pobiegła jeszcze na boso.  A ja zostałem w tym deszczu. Słuchałem szumu spadającej wody i stałem tępo wpatrując się przed siebie. Skończyło się. Nareszcie wszystko wróci do normy.. Roxy już nie ma w naszym życiu i wszystko będzie tak jak dawniej.



_________________________________________________________________

Zostawiam to "coś" do komentowania wam. Nie wyszedł tak jak bym chciała.

 Ostatnio się trochę zawiodłam, myślałam, że będzie więcej komentarzy pod poprzednim rozdziałem. No, ale cóż.....  najwidoczniej się wam nie podobał.




"Podoba mi się rozdział (blog), daję komentarz!"
 zasada :)



Nadal, możecie pytać w komentarzach mnie lub bohaterów o co tylko chcecie.

GG: 47974692
stronka, na której jak na razie jestem adminką:  https://www.facebook.com/pages/Mdleje-Na-Widok-1D-/


















9 komentarzy:

  1. spaniały nie mogę się doczekać na następny <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo mi się podoba ten rozdzial. Calkiem duzo rzeczy sie w nim dzialo. Nie lubie tego calego Dereka idiota -.- przez niego Roxy ma hm.. klopoty. Po za tym ze go nie lubie xD to rozdzial wspanialy! czekam na kolejny!

    OdpowiedzUsuń
  3. TEN ROZDZIAL JEST ZAJEBISTY. KOCHAM CB KOCHAM TEN ROZDZIAL I KOCHAM CALEGO TEGO BLOGA!!! <3 DZIEWCZYNO! DAWAJ KOLEJNY ROZDZIAL BO SIE DOCZEKAC NIE MOGE KOCHANA! :***

    OdpowiedzUsuń
  4. heheh rozjebalas system kolezaneczko. Nie spodziewalam sie takiego zwrotu akcji. Zgadzam sie z Bonnie. Takze nie lubie Dereka takze Bonnie h5!!! :D czekam na kolejny pozdro! :***

    OdpowiedzUsuń
  5. Rozdział świetny.. nie wiem dlaczego piszesz że nie radzisz sobie w opisywaniu emocji, po przeczytaniu tego rozdziału widzę że świetnie ci to idzie... I chodź trochę się z tym męczyłaś efekt końcowy Jest bardzo zadowalający..

    Świetnie opisałaś relacje pomiędzy Roxy/Rachel a Olivką.

    W niektórych momentach chciało mi się płakać.. ale mniejsza.

    Od początku wszyscy wiedzieli że Roxy nienawidziła chłopców, uważała ich za idiotów, pedałów itp. No ale myślałam że jest na tyle mądra i zatrzyma to dla siebie.. Przez ten głupi wpis i tego zjebanego kolesia jej życie znów się zawaliło.

    Pierwszy raz od 13 lat Roxy się uśmiechnęła! Nie wiem czy to przez nienawiść Do Harryego (jak to uważa) Czy może przez inne, bardzo silne uczucie, którego nie czuła tak dawno i dlatego teraz nie zdaje sobie z tego sprawy.. Nie wiem..


    Ta scena podczas ulewy była ZAJEBISTA!
    Dosłownie czułam jak bym tam była!
    Roxy tak bardzo chciała czuć inne uczucie prócz nienawiści.. poczuła więc żal... Widać że dziewczyna przywiązała się do tej piątki chłopaków...


    Kim do jasnej cholery jest Drake... czy to ten jej były chłopak?! Chyba nie.... Może jeden z nich, ale na pewno nie najświeższy..

    KURWA ROXY W CO TY ŻEŚ SIĘ WPAKOWAŁA? Narkotyki? Dilerka?
    Zaskakujesz mnie! Nie wyobrażałam sobie czegoś takiego! Jednak uważam że to świetny obrót sprawy.. :)


    Zastanawia mnie gdzie teraz podzieje się Roxy, chodź znając ją wyląduje w łóżku z jakimś kolesiem (hahah pierwsze spostrzeżenie)

    Wiem że to nie było jedno z ostatnich spotkań 1D z Roxy... może będą mieli chwilowy odpoczynek, ale na pewno nie na długo..

    A co do Harryego.. Jak śmiesz bić dziewczyny?!
    I wiesz wydaje mi się że ta uwaga, że wasze życie wreszcie wróci do normy jest ... Śmieszna! Przez tą całą akcję rozpęta się pewnie niezłe piekło.. Bynajmniej tak mi się wydaje, chodź po twoich rozdziałach Karola można spodziewać się wszystkiego!

    To chyba na tyle.... Wiem że mój komentarz nie dorównuje twoim ale mam nadzieję że przypadnie ci do gustu..

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Twój komentarz jest ugfuefhweuifyhwkufywiufryh.

      Czy przez ten wpis jej życie się zawaliło? No nie wiem, nie wiem. :D

      Czasami gdy poczuje się silne uczucie do pewnej osoby, to właśnie ona może skrzywdzić najbardziej, więc czy ten uśmiech nie był z nienawiści.... to nie wiem :D

      Jeśli chodzi o twoje skojarzenie, to nie nie wyląduje z innym kolesiem w łóżku.

      Zaskoczy cię jeszcze bardziej, jak się dowiesz o co tak naprawdę chodziło z Derekiem, narkotykami i dilerowaniem. Ale to dopiero za kilka rozdziałów ( około dwa, trzy)

      Czy rozpęta się piekło-nie. Czy życie wróci do normy-tak. Dlaczego? już w następnym rozdziale się dowiesz.

      W twoim komentarzu jest wiele wątków nad którymi się zastanawiałam, ale z wielu z nich nie skorzystam. Mogę tylko powiedzieć tyle, że w następnym rozdziale pojawi się tak jakby nowa bohaterka, która w większości będzie związana z Harrym.

      Usuń
    2. Wiesz nie wiem czemu ale od początku myślałam że Roxy to będzie Taki anioł chłopców.... może nie za miły i wgl, ale ciągle nad nimi była, doradzała, pomagała- anioł.

      Dzięki za odpowiedzi na moje pytania teraz będę głowić się nad innymi wątkami :D


      Pisz szybko ten rozdział bo się nie cierpliwie!

      Całują Paula

      Usuń
    3. no właśnie z tym jest problem.... bo ja wyjeżdżam i kompletnie nie mam pojęcia kiedy pojawi się następny rozdział, gdzieś pod koniec następnego tygodnia.

      Usuń
  6. Ale zwrot akcji! Nie spodziewałam się tego! Super! Czekam na kolejny xd

    OdpowiedzUsuń