sobota, 3 sierpnia 2013

Rozdział 14. Ja się boję. Mam wrażenie, że zaraz mnie upuścisz.



*Oczami Harrego*

Usłyszałem trzask drzwiami. Dobrze mi się leżało w łóżku, ale mimowolnie otworzyłem oczy.
- Aaaaa!- krzyknąłem i odruchowo cofnąłem się do tyłu i spadłem z łóżka. W tym samym czasie usłyszałem podobny krzyki podobnie zsunęla się z łóżka ona- Roxy. Siedzieliśmy na podłodze po obu stronach łóżka i widzieliśmy jedynie swoje twarze. Ciemnowłosa szybko wyciągnęła  porządnym szarpnięciem prześcieradło i okryła się nim. Zebrała z podłogi swoje ciuchy, rzuciła mi jedno spojrzenie, po czym wyszła przez łazienkę do swojego pokoju. Zapadła przenikająca cisza. Poszukałem sobie czegoś do ubrania, a później poszedłem do łazienki, ale okazała się zamknięta, więc chwilę poczekałem.  Usłyszałem dźwięk otwierających się zamków, a potem cichy trzask drzwiami. Wszedłem do środka, wykąpałem się, przebrałem i uczesałem po czym poszedłem do salonu. Na kanapie siedzieli Louis i Zayn. Niall jadł śniadanie, a Liam gadał przez telefon zapewne z Danielle. No i ona, stała sobie spokojnie i robiła kanapki na pierwszy posiłek.
- Proszę, proszę kogo widzą moje piękne oczy. Jak minęła noc?- powiedział z wielkim uśmiechem na twarzy Louis.
- Dziwnie, ale najgorsze co jest teraz.-powiedziałem. Chyba wszyscy na pierwszy rzut oka widzieli, że mam kaca i jest mi niedobrze.
- A mówiłem, żebyś tyle nie pił. Jak teraz pójdziesz na wywiad?-i to powiedział właśnie mój najlepszy przyjaciel w takiej sytuacji.
- Jak masz mi tu teraz robić kazania to ja wracam do pokoju.- powiedziałem wkurzony.
- Nie no poczekaj. Roxy zrobi dla ciebie ten magiczny napój, który postawi cię do życia.- powiedział Louis.- Mnie pomogło, a wiesz, że ja ciężko znoszę alkohol. 
- Taa.- po kilku sekundach Roxy podeszła do mnie z szklanką zielonej mazi i tabletką. Spojrzałem jej w oczy. Były pełne obojętności.
- Spokojnie nie dosypałam tam żadnej trucizny, nie martw się.- powiedziała złośliwie tak jak zawsze. Nic nie odpowiedziałem po prostu wziąłem tabletkę i popiłem zielonym ohydnym czymś.
- Boże, ale to gorzkie.- powiedziałem robiąc dziwną minę po wypiciu.
- Serio? Moje było słodkie.- powiedział zdziwiony Louis i spojrzeliśmy na dziewczynę.
- Ups! Chyba zapomniałam dodać cukru.- wypowiedziała to w taki sposób, że od razu wiedzieliśmy, że zrobiła to specjalnie.
- Muszę się napić wody po tym. - powiedziałem i poszedłem nalać sobie świeżej wody do szklanki. Oparłem się o blat i rozejrzałem po pomieszczeniu. Zayn, Niall i Liam oglądali powtórkę jakiegoś meczu. Wziąłem łyk wody, by pozbyć się okropnego smaku.
- Dobra byłą ta dziewczyna w łóżku? Bo jęki to nawet ja słyszałem.- przez to co powiedział wyplułem wodę przed siebie, no i niestety, Roxy akurat przechodziła, więc większość opryskała ją.
- Cholera jasna Harry!- krzyknęła. Zaśmiałem się.
- I w ten przypadkowy, ale piękny sposób odpłaciłem tobie za zapomnienie o cukrze. Spojrzała na mnie tym swoim morderczym spojrzeniem i poszła w stronę swojego pokoju. Spojrzałem na Louisa i wybuchliśmy śmiechem. Dopiłem wodę i poszedłem do swojego pokoju. Wszedłem do łazienki, a potem do jej niej.
- To, że drzwi nie są zamknięte nie znaczy, że możesz wchodzić bez pukania.- powiedziała stojąc przede mną, ale jakimś dziwnym trafem nie mogłem się zbytnio skupić, gdy nie miała na sobie bluzki.
- Czego chciałeś?- spytała jednocześnie wyciągając z walizki jakiś top i zakładając go na siebie.
- Pogadać o tym co zaszło.- powiedziałem. 
- A co zaszło?- spytała zdziwiona.- Jeśli chcesz mnie przeprosić za tą wode, to wybaczam.- powiedziała.
- Co?! Nie!
- Więc o co chodzi?
- O to, że ze sobą spaliśmy.
- A o to! I tak nie wiem o czym dokładnie mamy niby rozmawiać. 
-Serio?
-Noo. Nie wiem o co ci chodzi.
- Do cholery Roxy uprawialiśmy razem sex!- podniosłem lekko głos.
- Mówisz jakby to decydowało o naszym życiu lub śmierci. Traktuj mnie jak resztę dziewczyn, które przeleciałeś i których nie pamiętałeś nawet imion.  Dla mnie to nic nie znaczyło, więc nie widzę w tym problemu.- spojrzałem na nią z zaskoczeniem.
- No to kamień z serca, bo już myślałem....
- Myślałeś, że co? Że zakocham się w tobie i będziemy żyć długo i szczęśliwie? 
- Nie! Oczywiście, że nie, nadal jesteś dla mnie walniętą snobką. Ale wczorajszej nocy... to było coś niesamowitego, innego, dziwnego  wręcz  przerażającego i obleśnego musisz przyznać.=wydusiłem z siebie.
- Harry, kotku ja praktycznie niczego nie pamiętam, więc daruj sobie te rozterki. Nie mówmy nikomu i zapomnijmy o tym.
- Z tym się zgadzam. Nie chciabym, żeby ktokolwiek się o tym dowiedział zepsułoby to moją reputację.- powiedziałem.
- No i tylko po to tu przyszedłeś tu przyszedłeś?- spytała.
- Po pierwsze, żeby się upewnić, że nikomu nie powiesz, po drugie sprawdzić ile pamiętasz, po trzecie czy to coś dla ciebie znaczyło i po czwarte i ostatnie zadać ci pytanie.
- Jakie?
- Dobry byłem w łóżku?- spytałem z chytrym uśmiechem na twarzy, musiałem zobaczyć jej reakcję. Wzrok typu "Litości! Błagam!"- No przyznaj, że ci się podobało.- Podszedłem do niej bliżej,po chwili dzieliło nas tylko kilka centymetrów.
- Ujdzie w tłumie.- powiedziała z powagą. Przejechałem palcami po jej policzku i wpatrywałem się w jej oczy.
- Nie wiem jakim cudem działało to na mnie po pijanemu, ani czy działa to na inne dziewczyny, ale w tej chwili jest to głupie, więc jak nie masz już nic do powiedzenia to idź już.- powiedziała i podeszła do okna, stanęła plecami do mnie.
- Właściwie mam jeszcze jedno małe pytanie.... Jak umarli twoi rodzice?-po usłyszeniu moich słów gwałtownie odwróciła się w moją stronę i podszedła do mnie.
- Skąd to pytanie?  Co ci wczoraj powiedziałam co?- powiedziała wpatrując się w moją w twarz lekko zmrużonymi oczami.  Można było jej dużo zarzucić, ale nie jej oczom. Były piękne, jasnobrązowe i duże. Szkoda tylko, że nie wygląd jest ważny, a charakter, a jej był bardzo trudny.
- Powiedziałaś, że twoi rodzice nie żyją od trzynastu lat i umierali uśmiechając się przy tobie. Jestem ciekaw jak umarli.
- Serio w to uwierzyłeś? Może ci jeszcze powiedziałam, że potem zginęli moi wujkowie i przyjaciółka, rozdzielili mnie z siostrą albo bratem, a na końcu umieram na gruźlicę? 
- Mówiłaś tylko o rodzicach, wujkach i przyjaciółce.
- Aha. No, więc na początek muszę ci powiedzieć, że dałeś się nabrać.  Mówiłam o książce, którą przeczytałam. Dziewczyna traci w wypadku samochodowym rodziców, zamieszkuje z siostrą u wujków, oni giną w pożarze, rozdzielają ją z siostrą. Ta przyjaciółka to kobieta, która ją zaadoptowała i umiera na raka, na końcu książki umiera i główna bohaterka. 
- Boże, co ty za książki czytasz?- powiedziałem.- Nie ma jakiś normalnych?
- W przeciwieństwie do ciebie, ja nie lubię książek o tematyce erotycznej.
- Bardzo śmieszne. Nie miałem tego na myśli.
-  Jakoś mnie to gówno obchodzi. Wyjdź już!- chyba się jej śpieszyło, postanowiłem się trochę podroczyć.
- A może jeszcze chwilę zostanę.- uśmiechnąłem się złośliwie do niej i położyłem się na jej łóżku.
- Wypierdalaj z tego pokoju, bo coś ci zrobię.
- Taa.. już się boję. Niby co mogłabyś mi zrobić skoro jestem większy i silniejszy.- usiadłą obok mnie.
- Głuptasie jeden, ale ja jestem sprytniejsza.- powiedziała, ale o co jej chodziło to nie wiedziałem.- Czy my przypadkiem za półgodziny nie jedziemy na konferencję, przy której mogę cię ośmieszyć? Albo zniszczyć twoją reputację "słodziaka" na zwykłego zboczeńca. A może ujawnić fotki, np. te, gdy przedrzeźniasz mnie udając kurę? No sama nie wiem. Co wybrać?
- Jesteś wredna.
- A ty głupi i żyjemy dalej.- ruszyłem się i wyszedłem z jej pokoju. Poszedłem się uszykować. W końcu za pół godziny jedziemy na to nudne zbiorowisko. Szukałem czegoś fajnego, żeby się ubrać, przy czym połowa rzeczy wylądowała na podłodze. Gdy znalazłem to czego chciałem poszedłem do łazienki. Przebrałem się i ponownie uszykowałem się.
- Harry wyłaź! Nie jesteś sam na tym świecie!- krzyczała zza drzwi.
- Co mówisz?! Nie rozumiem cię!- powiedziałem śmiejąc się pod nosem. Po chwili walenie w drzwi ustało.
- Pożałujesz tego!-krzyknęła.
- Trzęsę się ze strachu!
- Powinieneś!- powiedziała i odeszła od drzwi. W spokoju dopracowałem się do końca i wyszedłem z łazienki, otwierając wcześniej drzwi, aby ona mogła się uszykować. Od razu weszła do środka.
- Zostało ci jakieś pięć minut.- powiedziałem złośliwie się uśmiechając.- Powodzenia, przyda ci się.- Ona na to tylko wypchnęła mnie z łazienki, pokazała środkowy palec i zamknęła drzwi. Wzruszyłem ramionami sam do siebie i poszedłem do salonu. Wszyscy już tam byli, siedzieli oglądając telewizję. Przyłączyłem się do nich. Spojrzałem na zegarek Roxy została minuta do przyjścia, uśmiechnąłem się triumfalnie sam do siebie.
- Gdzie ona jest?- pytał zniecierpliwiony Louis. Wszyscy byli lekko poddenerwowani. Każdy bał się tego co Roxy powie i czy nam to nie zaszkodzi.
- Tutaj. Zdążyłam?- powiedziała lekko zdyszana.
- Tak!- powiedział Niall- Wow! Wyglądasz pięknie!- dokończył, tym samym wyrażając moje myśli. Wyrażała strojem cały swój charakter, a ubrała się w to. Nie wierzyłem, że tak szybko się przygotowała, nie było nawet widać siniaków, które zdobyła kilka dni wczesniej.
- Jakim cudem?- spytałem zdziwiony.
- Ubrałam się i zrobiłam włosy, gdy ty jeszcze byłeś w łazience, potem został mi już tylko makijaż.- powiedziała z triumfem.
- Okej, chodźmy już, bo się spóźnimy.- powiedział Liam. Wyszliśmy z apartamentu, zjechaliśmy windą, a potem do limuzyny. Jechaliśmy jakieś 10 minut i dotarliśmy, pod dosyć duży budynek. Zaprowadzono nas do stylistek.  Dopracowały nas.
- Roxy błagam, nie mów nic głupiego.- powiedział zaniepokojony Louis.
- Powiem, co będę chciała.- odpowiedziała i weszliśmy na salę. Od razu dostaliśmy po oczach z fleszy. Usiedliśmy na wyznaczonych miejscach, przy długim stole. Od początku siedział  Louis, Zayn, potem Roxy i ja, a obok mnie Liam i Niall. Miałem wrażenie, że specjalnie nas tak usadzili. Dokładnie śledziłem to co opowiadała Vero  o tamtym zajściu. Mówiła o tym, że to ja Roxy odciągnąłem od niej, a zaraz potem wyszedłem. Miałem złe przeczucia co do tego wszystkiego. Wszyscy usiedliśmy tylko Roxy nie. Myślałem, że zaraz zawału przez nią dostanę, co ta dziewucha kombinuje.
- Cześć wszystkim.- zaczęła mówić.- Chciałabym najpierw przeprosić przy was dziewczynę z którą pobiłam się kilka dni temu. To co powiedziałam było chamskie. Nie mam właściwie nic na swoje usprawiedliwienie. Moje przeprosiny są szczere, nie jest to żadna ustawka, czy coś. Po prostu było mi bardzo przykro, gdy wypowiadano się na mój temat, tak naprawdę nie znając mnie. Bardzo tego żałuję i przepraszam.- powiedziała i usiadła. Rozejrzałem się po chłopakach. Każdy z nas wiedział, że ona wymyśli coś szokującego, ale tego to się żaden z nas nie spodziewał. Napiłem się trochę wody. Padło pierwsze pytanie.
- Roxy o czym rozmawialiście z Harrym, zaraz po tym zdarzeniu?- zakrztusiłem się wodą.
- Bardzo dokładnie pamiętam tamtą rozmowę.-powiedziała, gdy spojrzałem na nią błagająco po przełknięciu wody.- Harry był na mnie zły za to co zrobiłam i miał rację. Poprosił bym ją przeprosiła, ale ja byłam jeszcze zbyt wstrząśnięta tą całą sytuacją. Pomógł mi się uspokoić. Dokładnie pamiętam jedno zdanie cytuję "Wcale nie jesteś taka zła na jaką wyglądasz. Musisz się tylko bardziej postarać panować nad emocjami". To zdanie dało mi dużo do myślenia. Potem poszedł sprawdzić co z tą dziewczyną, a ja się wystraszyłam i uciekłam na kilka dni. To było bardzo głupie i teraz to wiem.- co ona wyprawia. Przecież to kompletna bzdura. Robi z siebie niewiniątko, żeby wszyscy jej żałowali.
- Czas na następne pytanie.- powiedziałem.
- Za dwa miesiące jedziecie w trasę koncertową. Jak się do niej przygotowujecie?
- Jesteśmy bardzo podekscytowani kolejną trasą. To zawsze są nowe doświadczenia i przygody, ale też długa rozłąka z przyjaciółmi i rodziną, dlatego spędzamy z nią jak najwięcej czasu. -powiedział Niall.
- Ja bardzo się staram spędzić czas z moją dziewczyną Eleanor.- powiedział Louis.
- O tak. Ja tak samo. Każda trasa to nowa przeszkoda do pokonania w związku, ale jakoś dajemy radę.
- A wy Zayn, Niall, Harry? Macie jakieś dziewczyny na oku?- powiedział ktoś z tłumu.
- Tak. Poznałem niedawno pewną dziewczynę i mam nadzieję, że coś z tego będzie.- powiedział z uśmiechem na twarzy Zayn.
- A ty Niall?- spytała ta sama osoba, co wcześniej.
- Nie. Jestem 100% singlem, nie spotkałem jeszcze dziewczyny w moim typie.- wypowiedział się Horan.
- Ja podobnie. Dla mnie bycie singlem to wolność, którą bardzo lubię. Chociaż nie zaprzeczę, że od czasu do czasu miło by było mieć przy sobie prawdziwą miłość, móc się przytulić i pogadać o problemach.
- A ty Roxy?- spytała jakaś kobieta z przodu.
- Czy mam kogoś na oku? Myślę, że to bardziej skomplikowane. Znam go od niedawna i trudno mi cokolwiek o nim powiedzieć.- powiedziała.
- Czy sława jest dla was uciążliwa?- spytał ktoś.
- Czasami jest ciężko, ale to i tak jest najwspanialszy czas w naszym życiu. Wiemy ile zawdzięczamy fanom i staramy się ich nie zawieść. Czerpiemy z każdej chwili wszystko co najlepsze i dajemy radę.- powiedział uśmiechając się Louis.
- Dokładnie.- potwierdził Zayn.
- Mamy wielkie szczęście. Ostatnio dotarło to do nas jeszcze bardziej.- powiedziałem.
- Myślicie czasem co będzie gdyby zespół się rozpadł? Macie jakieś plany?- spytała kobieta stojąca z boku.
- Ja osobiście staram się o tym nie myśleć. One Direction pomogło stworzyć moją osobowość i trudno by było mi się odnaleźć w życiu jako sam Niall Horan.- powiedział blondyn.
- Na pewno bylibyśmy nadal przyjaciółmi. - powiedział Liam. Maglowali nas jeszcze z dwie godziny, te same pytania co zawsze. Co lubimy jeść? Gdybyśmy moglio zamienić się ciałami, to z kim? Albo co jedliśmy na śniadanie? Jak wspominamy dzieciństwo? Czego żałujemy? Żadnych nowości.
- Roxy, jakie właściwie nosisz nazwisko?- spytał jakiś starszy mężczyzna.
- Będzie ciekawiej jak wam nie powiem.- odpowiedziała po chwili. 
- Jeszcze chwila i idziemy.- powiedziałem, to o czym myśleli już wszyscy od dawna.
- Jeszcze jedno pytanie.- krzyknęła kobieta w tłumie.- Roxy jak opisałabyś swoje stosunki z zespołem?
- Myślę, że nasze stosunki, są bardzo bliskie, prawda Harry?- położyła swoją rękę na mojej, która była na stole, więc wszyscy ją widzieli. Co ona wyprawia, to ewidentnie wyglądało jakby co najmniej ze mną flirtowała. Spojrzałem na nią, ona na mnie. Uniosła lekko brew, ale tylko ja chyba to zobaczyłem. Uśmiechnąłem się do niej.- Jesteśmy bardzo dobrymi przyjaciółmi. Osobiście bardzo dużo im zawdzięczam.- Ta kobieta jest nienormalna, Specjalnie spuściła na sekundę wzrok na moje krocze mówiąc to, ale tak, aby wszyscy widzieli. Gwałtownie wstałem, złapałem ją za rękę i wyszedłem ciągnąc za sobą. Poszedłem do niej tam gdzie nie dosięgliby nas dziennikarze.  
- Co to miało być do jasnej cholery!- krzyknąłem jak głośno mogłem- Wiesz jak to wyglądało?!  I w ogóle co to miało być z tymi przeprosinami?! To zwykły stos bzdur!
- Weź się uspokój?!- krzyknęła, a do nas podeszli  Zayn, Liam, Niall i Louis.- No co nie podobało wam się?! Powiedziałam wszystko na odwrót. Nazywałam was przyjaciółmi, którzy odmienili moje życie na lepsze, a już zwłaszcza z ciebie  chociaż jesteś ciotą i debilem. A skoro wszystko na odwrót, to wszystko na odwrót. Brzydzę się tobą, więc odwrotnością tego jest to, że mnie pociągasz!  Zresztą odwalcie się ode mnie wszyscy!- krzyknęła, ominęła mnie i wyszła na świeże powietrze.
- Co za głupia...- przerwałem.- Kurwa no!- wydarłem się i poszedłem w drugą stronę, trzasnąłem przy tym drzwiami.  Chciałem już wyjść na świeże powietrze, ale usłyszałem wołanie Louisa. Po sekundzie stał tuż obok mnie.
- Pogadajmy.- powiedział.
- Chodź na dwór.- otworzyłem drzwi i wyszliśmy. Były to tyły budynku, więc wyszliśmy na parking. Usiadłem na krawężniku.
- Co zaszło między tobą, a Roxy?- spytał Tomlinson siadając obok mnie.
- Nic. Czemu pytasz?- byłem  zdziwiony tym co powiedział.
- Miałem wrażenie, że wasze relacje zmieniły się od wczoraj.
- Zdawało ci się. To najgorsza dziewczyna jaką znam. Jest zarozumiała, egoistyczna, wredna i w ogóle. Zupełna odwrotność dziewczyn, które mi się podobają.
- Ale jest ładna.- powiedział.
- Tak, ma piękne oczy.- przyznałem.- Czekaj! Zaraz! Co? Nie! Ja już bredzę.- powiedziałem, na co Louis się zaśmiał.
- To powiesz w końcu?
- No dobra. Wczoraj znaleźliśmy się na tej samej imprezie, trochę wypiliśmy i...
- I poszedłeś z nią do łóżka jak się domyślam.
- No tak. Żadne z nas mało pamięta z całego zdarzenia, ale ona jest taka wkurwiająca.  Przez tą jedną noc, mam ochotę się jej jeszcze bardziej pozbyć.  Nigdy tak się nie czułem i nie wiem dlaczego tak jest.
- Zapomnij o tym i tyle. Nie jest warta, tego by zaprzątać sobie nią głowę. -poradził mi.
- Masz rację. Kto jak kto, ale ona to powinna obchodzić mnie najmniej.
- No właśnie.  Chodźmy już.- poklepał mnie po ramieniu i wstał, a ja zaraz po nim. Weszliśmy z powrotem do środka. Zaczęliśmy szukać reszty. Mieliśmy nadzieję wrócić jak najszybciej do hotelu. Nie było ich w budynku, więc wyszliśmy głównym wyjściem .  Podeszliśmy do nich jak tylko ich zobaczyliśmy.
- Co się dzieje?- spytał Louis.  Po chwili odsunął się Zayn i zauważyliśmy, ze Roxy leży na chodniku.
- Roxy skręciła chyba kostkę.- powiedział blondyn.
- Pomóżcie mi wstać.- powiedziała i Liam pomógł jej się podnieść. Stanęła prosto na prawej nodze.
- Em Nasza limuzyna zaparkowała na specjalnym parkingu. Jakieś 400 metrów stąd.- powiedział Louis po rozłączeniu się z naszym szoferem.
- Spoko, to w którą stronę?- spytała. Louis tylko wskazał palcem, a ona ruszyła w tamtym kierunku. Kuśtykała i szła w ślimaczym tępię. Nie,  właściwie to wolniej od ślimaka.
- W takim tempie dotrzemy tam za jakieś 300 lat.- powiedziałem. 
- Tak właściwie, to licząc, że pokonuje jeden metr w ciągu czterech sekund, dotrzemy tam z nią za jakieś 40 minut. - powiedział Liam
- No to zajebiście.- powiedziałem. Szliśmy, szliśmy, szliśmy i szliśmy już jakieś trzy minuty. To było bardziej męczące niż jak miałbym tam pobiegnąć.
- Nie no ja  nie wytrzymam.- podszedłem do niej i wziąłem ją na ręce zanim cokolwiek zdążyła powiedzieć.
- Postaw mnie na ziemię!
- Nie mam takiego zamiaru.- odpowiedziałem i szedłem dalej.
- Postaw mnie na ziemie do jasnej cholery! Ja nie chcę! 
- Jakoś mało mnie to obchodzi. Nie mam zamiaru czekać na ciebie pół dnia. 
- Harry postaw mnie ! - krzyknęła. 
- Niby dlaczego?- spytałem, ponieważ lekko zbladła.
- Ja się boję.  Mam wrażenie, że zaraz mnie upuścisz.
- To się trzymaj.- powiedziałem, a po chwili poczułem jak oplata mój kark rękoma i dosłownie wtula się we mnie. Spojrzałem na nią, ale gdy tylko zobaczyłem, że ona także patrzy na mnie odwróciłem wzrok i spojrzałem przed siebie. Przez całą drogę miałem wrażenie, że jej oczy skierowane są na mnie, ale nie odezwała się już ani słowem. Zaniosłem ją do pojazdu. Jakimś cudem wszedłem z nią do środka i posadziłem na  miejscu.
- Będzie trzeba ją zawieść do lekarza.- powiedziałem.
- Może mają lekarza na miejscu.- powiedział Liam.- W końcu to duży hotel.
- Może.- powiedziała Roxy. Dojechaliśmy na miejsce, ponownie wziąłem ją na ręce i zaniosłem do windy.  Gdy poraz kolejny zacisnęła ręce na moim karku, przeszły mnie nieprzyjemne dreszcze. Zapadła krótka cisza, a mnie zdawało się jakby to były wieki. Chciałem ją jak najszybciej odnieść i wziąć zimny prysznic.  Dojechaliśmy na szóste piętro. Zayn wpisał kod i weszliśmy do środka.
- Ja zadzwonię i spytam się o tego lekarza.- powiedział Liam i ruszył do swojego pokoju.
- Ja zamówię coś do jedzenia.- powiedział Niall i poszedł do  pokoju.
- Ja muszę zadzwonić.- powiedział Louis i po chwili już go nie było.
- A ja.... ja muszę coś sprawdzić.- oznajmił Zayn i także odszedł.
- No i co teraz?- spytałem.
- Odnieś mnie do pokoju, a co chciałeś.
- Nic.- odniosłem ją do pokoju i pomogłem usiąść na łóżku. 
- Coś jeszcze?- spytałem wychodząc.
- Nie wystarczająco już dzisiaj zrobiłeś.- powiedziała szorstkim głosem.
- O co ci znowu chodzi?
- O nic. Idź już.- tak jak powiedziała tak zrobiłem. Przyszykowałem sobie wszystko i poszedłem pod prysznic.  Tam jakoś zawsze lepiej mi się myślało.  Nie wiem czemu, ale zmęczył mnie okropnie ten dzień. W głowie kłębiło mi się mnóstwo myśli, a większość związanych z Roxy. Na przykład to jak odpowiadała dzisiaj na konferencji. Co chciała tym osiągnąć? I jak opiszą ten wywiad. Albo nasza rozmowa rano... też dawała dużo do myślenia.  Gdy mówiliśmy o tym co powiedziała ostatnio o swojej przeszłości wydawała się jakoś spięta i gdy podszedłem do niej też. No i jeszcze te dziwne uczucia, dreszcze gdy ją niosłem i złość zaraz po tym jak wypowiedziała się przed tłumem. Tego dnia nie zapomnę. Po umyciu się i ubraniu poszedłem do salonu. Okazało się, że Liam zabrał Roxy do lekarza. Usiadłem przed telewizorem i skakałem po kanałach doszedł do mnie i Niall,  Louis. Po jakiejś godzinie wrócili.
- No i jak tam?- spytał Louis, gdy tylko ich zobaczył.
- Nijak. Lekarz ją nastawił i powiedział, że mam ją oszczędzać przez jakieś dwa tygodnie, robić okłady z lodu i smarować maścią na opuchliznę.- opowiedziała lekko wkurzona dziewczyna.
- Jak w ogóle do tego doszło?- spytał Niall.
- Przez te popierdolone buty.- wskazała palcem na lity.
- Buty są świetne i niczemu nie zawiniły. To twój problem, że nie umiesz w nich chodzić.- powiedziałem i zaśmiałem się.
- A chcesz z któregoś dostać w ryj? - odpowiedziała na moje drwiny.
- Nie dziękuje. - powiedziałem i poszedłem do siebie do pokoju. Ubrałem pidżamy i poszedłem spać, choć było jeszcze wcześnie. Nic nie poradzę, że byłem zmęczony po ciężkim dniu i wydajnej nocy, na której myśl uśmiech sam nachodził mi na twarz.


_______________________________________________________________

Ogólnie to ja się nie wypowiem na temat tego rozdziały tylko tyle, ze to beznadzieja. 



"Podoba mi się rozdział (blog), daję komentarz!"
 zasada :)



Nadal, możecie pytać w komentarzach mnie lub bohaterów o co tylko chcecie.

47974692<==== to numer mojego GG, gdyby ktoś chciał popisać, to serdecznie zapraszam. Może być o blogu, ale nie koniecznie :)

kontakty ze mną : 
ask.fm: http://ask.fm/LadyxDestiny 
facebook: https://www.facebook.com/pokonana.przezwspomnienia
GG: 47974692
stronka, na której jak na razie jestem adminką:  https://www.facebook.com/pages/Mdleje-Na-Widok-1D-/


Kilka zdjęć :)
















4 komentarze:

  1. boski nie moge doczekać sie nn :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Kiedy napiszesz? bardzo fajny!

    OdpowiedzUsuń
  3. ooo czyżby Harry się zakochiwał? ^^ rozdzial jest wspaniały czekam na następny ♥ @BooBearPoland

    OdpowiedzUsuń
  4. Karolina ile razy mam cię prosić że masz nie pisać o swoim blogu "beznadzieja" Nie pisz tak! Rozdział świetny, jak każdy inny. Heh Czyżby Harry domyślił się że ta sytuacja z "książki" to sytuacja z jej życia?
    Po tym wywiadzie doskonale widać jak wyrachowaną osobą jest Roxy.
    Wydaje mi się też że Harry'ego coraz bardziej pociąga Roxy co za wszelką cenę próbuje ukryć.
    I może to dziwne ale po tym jak Harry niósł Roxy przez parking a ona ciągle się na niego gapiła stwierdzam że on też przestaje być jej obojętny...
    __________________________________________
    wiem jak bardzo lubisz długie komentarze, a wiesz że ja kocham się rozpisywać dlatego miłego czytania. :)
    I JESZCZE RAZ POWTARZAM NIE KRYTYKUJ TAK ŚWIETNYCH ROZDZIAŁÓW!
    (Niedługo pojawi się nowy rozdział)

    OdpowiedzUsuń