- Mnie się już nie da pomóc.- lekka chrypka, którą zawsze miał w swoim głosie, teraz była wyraźniejsza.
- Da się. - przytuliłam go jeszcze mocniej.- Wszystko się da.
- Ja nie chciałem, ale ja już nie wytrzymuję tego wszystkiego. Po prostu nie daję rady.
- Pomogę ci. Nie zostawię cię już samego.
*Oczami Roxy*
- Przepraszam. - wypuścił mnie z swojego uścisku po czym otarł łzy - To była tylko chwila załamania.- powiedział pociągając nosem. Chciał utrzymać wizerunek twardego.- Już mi lepiej, więc jeśli...
- Chyba nie sądzisz, że teraz tak po prostu sobie pójdę?-uniosłam lekko brwi i kąciki swoich ust. Na moje pytanie Styles wziął tylko głęboki oddech i spuścił wzrok.
- Tak będzie lepiej.- wymamrotał pod nosem. Lekko się wahając złapałam go za rękę. Chciałam mu w jakiś sposób bardziej uświadomić, że nie jest sam. Słowa są czasami nie wystarczające.
- Nie, nie będzie lepiej.- powiedziałam stanowczo, mimo wszystkich wydarzeń byłam świadoma, że on potrzebuje pomocy i że nie da sobie rady beze mnie. - Mogę spróbować ci pomóc, ale musisz mi na to pozwolić Harry.- spojrzał na mnie. Jego oczy lekko zaczerwienione były teraz tak niesamowicie zielone. - Chcesz z tego wyjść?- w duchu modliłam się by tak było, bo tylko gdy będzie tego chciał będę wstanie mu pomóc.
- Myślę, że tak.-odpowiedział nerwowo.
- Myślisz, czy chcesz?- nie puszczałam jego dłoni, cały czas gładziłam ją lekko.
- Chcę.- odpowiedział po chwili zastanowienia, ale było już w tej krótkiej wypowiedzi słychać nutkę stanowczości, to mi wystarczyło. Dało mi jakiś cień nadziei, że może się to udać.
- Więc choć.- pociągnęłam go za sobą do salonu. - Ile razy ?- nie musiałam konkretyzować pytania, dla kogoś kto zaćpał to oczywiste.
- Nie jestem pewien, z trzy, może cztery razy.- był niepewny siebie, wahał się pomiędzy tym co teoretycznie dla niego dobre, a tym czego jego organizm żąda w danej chwili.
- Może najpierw powiedz dlaczego chcesz to przerwać, dobrze? - zapadła cisza. Czekałam z nadzieją, że odpowie sobie na to pytanie. Przeliczyłam się myśląc, że da radę. - No dobrze, to może najpierw posprzątamy razem łazienkę, okej? - spojrzałam w jego oczy, pokiwał głową na tak. - To gdzie masz jakieś ścierki, płyny?- on zamiast odpowiedzieć poszedł w milczeniu do łazienki i otworzył szafkę, w której były wszystkie potrzebne nam rzeczy. Pozbieraliśmy roztłuczoną strzykawkę, wytarliśmy podłogę, a resztą zajęłam się sama. Wyciągnęłam z pudełek wszystkie tabletki w których znajdował się narkotyk i spłukałam w kiblu. Robiąc to zerknęłam na chłopaka, chcąc widzieć jego reakcje, była dość typowa, zaskoczony tym co się dzieje, zmylony, wahający się , nie wiedział czego chce.
- Weź prysznic.- Harry przytaknął na moją prośbę, a ja zaraz potem odwróciłam się i wyszłam. Miałam około 20 minut, na przejrzenie całego mieszkania. Nie marnowałam czasu, zaczęłam przeszukiwać każdą szufladę, półkę, wszystkie pojemniki, ubrania nawet garnki i inne miejsca, gdzie mógł schować towar na czarną godzinę i znalazłam. Nawet nie w jednym, a w trzech miejscach, za radiem stojącym na lodówce, na szafie stojącej w przedpokoju i w kuchennej szafce na sztućce. Nie zastanawiając się zniszczyłam je wszystkie, aby nie miał możliwości sięgnięcia ich. A gdy skończyłam poszłam pościelić łóżko w sypialni i uszykowałam sobie miejsce na kanapie. Gdy układałam właśnie swoją poduszkę, drzwi od łazienki otworzyły się i wyszedł w samych bokserkach, z twarzą bez jakiegokolwiek wyrazu.
- Mogę pożyczyć od ciebie jakąś koszulkę? - spytałam podchodząc do łazienki.
- Znajdziesz jakąś w szafce w łazience. - odpowiedział, bardziej ożywionym głosem, jak gdyby ucieszył się z powodu, że chcę ją pożyczyć. Weszłam do środka i zamknęłam drzwi, a zaraz potem nadsłuchiwałam co zrobi. Usłyszałam dźwięk otwieranej szafki, otworzyłam drzwi. Harry stał przy kuchennej szafce, w której jeszcze kilka minut temu znajdował się cel jego pragnień. Słysząc, że wyszłam z łazienki spojrzał na mnie pytająco.
- Przeszukałam wszystkie pokoje i wyrzuciłam wszystko.- odpowiedziałam zawiedzionym głosem. Wiedziałam teraz dlaczego miał przebłysk entuzjazmu, liczył na to, że gdy będę brała prysznic, on po prostu zaspokoi swoje potrzeby. Oboje zawiedzeni jednak z różnych powodów odwróciliśmy się bez słowa i zajęliśmy swoimi sprawami. Weszłam do łazienki tym razem zamykając drzwi na zamek, po czym zaczęłam szukać ręcznika i jakiejś koszulki. Gdy znalazłam potrzebne mi rzeczy, zruciłam na podłogę swoje rzeczy i weszłam do kabiny prysznicowej. Odkręciłam najpierw ciepłą wodę. Czułam, jak moje ciało odpoczywa, uspokaja się. Niepojęte, że jeszcze niecałe pół godziny temu, kilka metrów, przy ścianie, pocieszałam Stylesa, tego, który doprowadził mnie do tamtego stanu. Kiedyś powiedziałabym, że to niewykonalne, ale teraz, gdy cały rok za mną... Myślę, że po wszystkich moich przejściach już nic mnie nie zdziwi. W pewnym sensie przestałam się przejmować rzeczami, które nie dzieją się w tej chwili. Przestałam myśleć o przyszłości, a o przeszłości usilnie próbuję zapomnieć, a dzień za dniem mija. Wokół mnie wszystko się zmienia, a zwłaszcza przez ostatnie wydarzenia, odkąd Gemma zamieszkała u mnie. Moje myśli cały czas krążą chaotycznie, chciałabym, żeby w końcu mogły się zatrzymać. Jako dziecko marzyłam, by być kimś wielkim, ale teraz... teraz myślę, że spokojne życie z ludźmi, których kocham byłoby ich spełnieniem.
Nie przestając myśleć o moim życiu, nałożyłam szampon na włosy. Miał ładny zapach, jabłkowy, podobny do Johna, taki męski, taki jaki lubię. Gdy już moje włosy, były całe w pachnącej pianie, namydliłam całe ciało, po czym spłukałam ponownie ciepłą woda, ale wychodząc poczułam potrzebę, aby przebudzić się lekko. Ożywiłam swoje wszystkie zmysły, gdy po mojej skórze spłynęła lodowata woda. Oczy szerzej mi się otworzyły, na ciele pojawiła się pożądana gęsia skórka, a wszystko dzięki lekkiemu wstrząsowi. termicznemu. Wycisnęłam wodę z włosów, po czym wytarłam się porządnie ręcznikiem. Założyłam na siebie wyjętą wcześniej koszulkę chłopaka i ubrałam jeszcze majtki. Posprzątałam po sobie w łazience i otworzyłam drzwi. Cisza. Zielonooki poszedł już najwidoczniej spać. Właściwie trochę mi ulżyło z takiego powodu, gdyż nie miałam ochoty na jakiekolwiek rozmowy. Postarałam się w jak najciszej położyć na kanapie, ale niestety skrzypiała pode mną jakbym ważyła z tone. Udało mi się jednak nie obudzić Harrego, więc ja też po prostu zasnęłam. Mój sen nie był głęboki, choć byłam zmęczona, dlatego już po jakiejś godzinie obudził mnie cichy szelest. Podniosłam się i zmrużonymi oczami spojrzałam w stronę powodu mojej pobudki.
- Co się dzieje?- spytałam lekko zachrypniętym głosem. W kuchni stał Harry, opierając się o blat tyłem do mnie, ale na moje pytanie szybko się odwrócił. Kiepskie szare, światło dodawało jakiegoś dziwnego uroku jego zmęczonej twarzy. Nie dało się jednak na niej nie zauważyć smutku.
- Przepraszam.- odpowiedział cicho, jednak tak, abym zdołała usłyszeć.
- Nic nie szkodzi.- wymamrotałam podnosząc się do pozycji siedzącej i przeciągając leniwie - Nie możesz zasnąć?
- Mam koszmary- odpowiedział jakby opowiadał o czymś naprawdę przerażającym, z lekkim zawahaniem w głosie. Opuścił swoją głowę, jakby z rezygnacją, że w tej sprawie lepiej już nie będzie. Wstałam z sofy i poszłam zatrzymując się obok niego. Spojrzał na mnie pytająco, a ja tylko uśmiechnęłam się i wzięłam czajnik, po czym nalałam do niego wody i ustawiłam na kuchence włączając ją. Uszykowałam dwa kubki, wsypałam cukier i włożyłam torebki z herbatą. Harry widząc, że szykuję gorący napój usiadł przy stole chowając twarz w rękach.
W ciszy usiadłam obok niego i czekałam, aż woda się zagotuje. Zaczęłam bawić się materiałem serwetki, wyginać go we wszystkie strony, starałam się na niego nie gapić, ale jednak mimowolnie co kilka sekund zerkałam.
- Moja siostra cię o to poprosiła?- spytał po minucie zupełnej ciszy.
- O niczym nie wie, nawet o tym, że tutaj jestem.
- Więc, dlaczego to robisz? - pytając patrzał mi prosto w oczy, co wywołało niemiłe dreszcze na moim ciele.
- Nie wiem.- odpowiedziałam ściskając serwetkę najmocniej jak potrafiłam ze poddenerwowania.
- Czemu nie chcesz mi powiedzieć?- dopytywał się dalej, wyczuł, że nie mówię szczerze, sama nie wiedziałam czy to przez drżenie mojego głosu, czy może przez wyraz mojej twarzy, a może była to ta sytuacja w której wiesz coś tak po prostu, ale byłam pewna, że wie.
- Nie wiem, może po prostu przypominasz mi mnie i chcę ci pomóc, tak jak ktoś powinien pomóc wtedy mi. A może po prostu chcę pomóc twojej siostrze, którą polubiłam, albo nie chcę czuć się winna, że nic nie zrobiłam widząc twoją sytuację. Albo najzwyczajniej jesteś dla mnie ważniejszy niż ci się wydaje.- wydukałam cały czas nerwowo bawiąc się kawałkiem materiału. Te kilka zdań ledwo przeszło mi przez krtań i kiedy tylko je wypowiedziałam odetchnęłam z ulgą, czekając jednocześnie na jego reakcję. Był zmieszany, sam nie wiedział jak zareagować i co powiedzieć, więc zapadła przewidywalna , nurtująca cisza. Na szczęście po krótkim czasie, rozległ się świst czajnika. Wyłączyłam gaz i zalałam kubki gorącą woda. Zamieszałam kubki i zaniosłam oba na stół. Podałam jeden Harremu i usiadłam z powrotem na swoje miejsce.
- Często śnią ci się te koszmary?- postanowiłam zacząć jakąś rozmowę.
- Prawie każdej nocy.- odpowiedział posępnie.
- Ja też mam często koszmary, a już zwłaszcza we wrześniu. - kontynuowałam. Stawiałam na szczerość, nie chciałam wymyślać mu jakiś niestworzonych historii, czułam, że to nie pomoże.
- Dlaczego akurat we wrześniu?- dlaczego, musiał zaciekawić go, akurat ten fakt? Wzięłam głęboki oddech.
- Bo właśnie w tym miesiącu zmarło najwięcej najbliższych mi osób.- zacisnęłam ręce w pięści na samo wspomnienie o tych wszystkich osobach.
- Jak wyglądają twoje sny?- kolejne trudne pytanie.
- Emm... - starałam się ubrać to jakoś w słowa, ale nic nie przychodziło mi na myśl.
- Nie musisz mówić, jeśli nie chcesz.
- Nie o to chodzi, że nie chcę, tylko... To trochę trudne.- przełknęłam ślinę. Nie lubiłam o nich mówić, przerażały mnie nawet wspomnienia o nich.- Może spróbuję opowiedzieć ci ostatni jaki mi się przyśnił. Obudziłam się, ale nie wiedziałam gdzie. Moim oczom ukazała się tylko wielka biała pustka, nic oprócz mnie. I w tedy nie wiadomo skąd pojawiły się jakieś kształty. Postacie bez twarz. Były tuż obok mnie, więc zaczynam uciekać. Starałam się jak mogę, ale z każdym krokiem jakbym traciła powietrze i nadzieję. W końcu mnie dopadają. Stają wokół mnie i słyszę głos, że to moja wina, że nie mają twarzy przeze mnie, że to wszystko z mojego powodu- moje słowa zaczęły przerażać mnie samą - bo przeze mnie nie żyją. I wtedy zaczynam przy nich płakać, a jeden z kształtów zabija mnie.- na tym skończyłam swój monolog. Dopiero teraz spojrzałam na chłopaka, z jego oczu biło współczucie po tym co usłyszał, ale nie miał zamiaru tego skomentować. - A twoje?- miałam nadzieję, że otworzy się tak jak ja.
- Mówi do mnie Vero, obwinia mnie o swoją śmierć.- odpowiedział krótko, ale byłam zadowolona z tego, że wypowiedział te kilka słów.
- Wiesz, że nigdy by tak nie powiedziała.
- Wiem, ale to wygląda tak prawdziwie. Jakbym widział ją naprawdę. Tak bardzo żałuje...-zielonooki zacisnął swoje ręce w pięści, a jego wszystkie mięśnie napięły się.
- Jestem pewna, że gdyby tutaj była, to powiedziałaby, że wcale tak nie myśli. Nie znałam jej, ale pamiętam te iskry w jej oczach, gdy broniła was, swojego kochanego zespołu. A przecież ciebie też kochała, tylko narkotyki przyćmiły to uczucie. Wiem, że chciałaby, żebyś był szczęśliwy. Chyba każdy chciałby tego na jej miejscu.
- Chyba tak.
- Nie chyba, tylko na pewno.- lekko się uśmiechnęłam po czym wzięłam łyk herbaty.
- Wierzysz w życie po śmierci?- spytał po chwili.
Retrospekcja
- Mamusiu?
- Tak słoneczko?- odpowiedziała wysoka kobieta o łagodnym wyrazie twarzy i miłych oczach oraz ciemnych włosach.
- Wierzysz w aniołki?- spytałam.
- Oczywiście, że tak. Mam przed sobą dwa prześliczne aniołki. - uśmiechnęła się miło. Spojrzałam na swoja siostrę i razem cicho się zaśmiałyśmy.
- Czyli jak ktoś umrze to idzie do nieba?- spytała Alice, zaciekawiona.
- Tylko jeśli było się grzecznym na ziemi.
- Czyli ty i tatuś poszlibyście do nieba?
- Co to za pytanie? Poszlibyśmy do nieba i codziennie sprawdzałabym czy jecie cały groszek na kolacje. - zaśmiała się.
- Groszek jest ble.- powiedziała Alice.
- No właśnie.- przytaknęłam siostrze.
- Ale jest zdrowy. No dobrze moje aniołki, idźcie już spać. - ucałowała nas obie w czoło po czym zgasiła światło i wyszła.
- Alice?- zapytałam szeptem.
- Co?- siostra odpowiedziała mi równie cicho.
- Jak myślisz, czy aniołki jedzą groszek?- bardzo mnie to ciekawiło.
- Nie wiem. - wzdrygnęła ramionami. - Skoro groszek jest zdrowy, a aniołki są mądre, to pewnie go jedzą.
- Chyba tak.- wyszeptałam poprawiając poduszkę. - Ej?
- Co?- powiedziała śpiąca Alice.
- Chyba polubię groszek- uśmiechnęłam się.
- Ja chyba też.
Koniec retrospekcji.
- Wierzę. - powiedziałam uśmiechając się sama do siebie ze względu na wspomnienie. Równocześnie wzięliśmy łyk herbaty. - Harry?
- Hmm?
- Lubisz groszek?- spytałam z uśmiechem na twarzy.
- Co?
- Nie ważne.- odpowiedziałam uśmiechając się szerzej. - Może obejrzymy jakiś film?- zapytałam.
-Może być. - powiedział po czym wypił duszkiem całą herbatę, po czym wstał. Ja zrobiłam to samo.
Poszłam do salonu, szukając pilota.
- Chodźmy do sypialni. Będzie wygodniej.- powiedział spoglądając na mnie.
- No dobrze.- ruszyłam za nim do sąsiedniego pokoju, po czym spróbowaliśmy wybrać film.
- Na co masz dzisiaj ochotę?- skierował do mnie pytanie, po czym usiadł na łóżku.
- Na pewno nie na dramat.
- Romans?- spytał, ale w odpowiedzi oboje powiedzieliśmy "Nie".
- To może komedie?- zaproponowałam na co spojrzał na mnie ironicznie. - No dobra to też, nie najlepszy pomysł.
- Horror?
- Nie przepadam, ale chyba to najlepszy pomysł. - przyznałam. Harry wstał z łóżka, po czym poszukał w szafce płyty i włączył. Na dużej plazmówce pojawił się ciemny obraz, a z głośników wydobyła się budująca napięcie muzyka. Położyliśmy się na łóżku i zaczęliśmy oglądać. Naprawdę nie lubiłam takich filmów i nie zamierzałam się tego wstydzić. Często przypominały mi okropne sceny z mojego życia, albo najzwyczajniej w świecie wydawały się dla mnie nudne i bez jakiegoś sensu czy przekazu. No i do tego dochodził jeszcze mój strach, a ja nienawidziłam się bać. Zawsze starałam się robić wszystko tak, by go nie odczuwać. Już po dziesięciu minutach zaczęłam zasłaniać oczy rękoma.
- Boisz się?- spytał po chwili.
- Nie no serio, aż tak to widać?- powiedziałam sarkastycznie.
- Nie spodziewałbym się, że ty będziesz się bała jakiegoś głupiego filmu. - odpowiedział spoglądając na mnie.
- Jeszcze dużo o mnie nie wiesz... - odpowiedziałam. - nienawidzę, tego bezsensownego mordowania, sztucznej krwi i strachu jaki odczuwam oglądając takie coś.- wymieniłam wszystko w skrócie.
- Jeśli chcesz, to możesz się przytulić.- powiedział, na co zareagowałam lekkim zdziwieniem, ale po chwili zastanowienia przyjęłam propozycję. Oparłam głowę na jego klatce piersiowej, a on odruchowo objął mnie ramieniem. Zamiast wpatrywać się w siekanie ludzi, wsłuchałam się w bicie jego serca i miałam wrażenie, że zabiło szybciej. Nic dziwnego, oglądaliśmy chyba najgorszy film jaki w życiu widziałam, a właściwie on bo ja już po kilku minutach zasnęłam z czystych nudów.
Obudziłam się w tej samej pozycji, w której zasnęłam. Lekko poderwałam się, bo nie byłam przyzwyczajona do widoku śpiącego Harrego, który w dodatku dziwnie się ślinił. Wywołało to na mojej twarzy uśmiech. Ściągnęłam jego rękę z siebie i po cichu wycofałam się z sypialni zamykając za sobą drzwi. Poszłam do kuchni z zamiarem zrobienia śniadania, gdyż mnie samej burczało w brzuchu. Zajrzałam do wszystkich szafek, wczoraj nie zwróciłam na to uwagi, ale dzisiaj już tak. Ten facet nie miał nic do jedzenia oprócz zupek chińskich i jogurtów. Nie dziwię się, że popada w depresję z takim odżywianiem się. Postanowiłam zrobić jakieś porządne śniadanie, wiec szybko ubrałam się i wyszłam. Zrobiłam zakupy w najbliższym sklepie i wróciłam z powrotem robiąc jajecznicę na bekonie, do tego świeże bułeczki z pasłem i herbata. Mnie samej ślinka leciała na widok tego wszystkiego, a samego Harrego zapach wywabił z pokoju. Wszedł do kuchni zdezorientowany, przecierając swoje oczy i przyglądając się wszystkiemu po kolei w ciszy.
- Dzień dobry.- powiedziałam z uśmiechem, po czym nałożyłam jajecznicę na talerze i położyłam na stole.
- Hej.- mruknął. Znowu ta sama mina, ten sam smutek co wczoraj.
- Znowu miałeś koszmar?- spytałam.
- Nie tylko.... Nie ważne. - odpowiedział przygnębiająco i zasiadł do stołu. Zjedliśmy całe śniadanie w zupełnej ciszy. Nie miałam ani jednego pomysłu by choć zacząć w jakiś sposób rozmowę. Gdy Harry skończył nadal w milczeniu odłożył swój talerz do zlewu i poszedł do sypialni zamykając za sobą drzwi. Nie wiem co go dzisiaj znowu ugryzło, wczoraj zdawało mi się już lepiej, ale być może to była ta moja pochopna nadzieja. Wiedziałam, ze to wszystko nie będzie takie łatwe. Posprzątałam po śniadaniu, po czym zajrzałam do Harrego. Leżał na łóżku, a gdy weszłam szybko przerwał to co robił wcześniej. Zdążyłam jednak zobaczyć przez ułamek sekundy jak wbija paznokcie w swoją rękę.
- Harry co się dzieje?- spytałam zatroskana.
- Przepraszam, to trudniejsze niż myślałem. - spuścił głowę. Zrozumiałam go. Dopiero teraz od rana poczuł prawdziwy głód, prawdziwą rządzę narkotyku. Znałam to uczucie, wiedziałam, że jak nie znajdzie sobie jakiegoś zajęcia, jakiejś kotwicy na tym świecie zacznie błądzić w swoich myślach.
- Wyciągnęłam telefon, po czym napisałam Helenie by przyprowadziła Olivkę do mnie pod wskazany adres. Ta dziewczyna pomogła mi, miałam nadzieję, ze pomoże i jemu.
Już po kilku minutach rozległ się dzwonek w drzwiach. Otworzyłam je i ujrzałam tam prześliczną, małą blondynkę, a a nią Helenę.
- Mama!- wykrzyczała radośnie.
- Hej skarbie.- przytuliłam ją do siebie.
- Zostanie tutaj z tobą?- spytała starsza kobieta.
- Tak. Dzięki, że ją przyprowadziłaś. - uśmiechnęłam się.
- No to ja już idę, bo się śpieszę.- powiedziała Helena, po czym poszła, ja zaś zamknęłam drzwi.
- Czemu cię w domciu nie było? - dopytywała się moja księżniczka.
- Pamiętasz pana, który wtedy tak krzyczał?- zdjęłam jej kurteczkę. - To jest właśnie jego mieszkanie.
-Yhm.- z zaciekawieniem rozejrzała się dookoła. - A ten pan też tutaj jest?- spytała.
- Tak. Jest w tamtym pokoju.- wskazałam palcem.- Może się z nim razem pobawimy. Co ty na to?
- Tak.- odpowiedziała radośnie.
- No to idź się przywitaj.- zaprowadziłam ją za rączkę pod drzwi, po czym wpuściłam do środka i obserwowałam, jak malutka wita się z Harrym. To był naprawdę słodki widok.
Zaraz potem, poszłam poszukać czegoś czym można byłoby się pobawić. Znalazłam kredki i kartki i przekazałam je nowej parze przyjaciół. To był dobry pomysł, nawet bardzo. Od razu zaczęli się dogadywać. Harry ją bardzo polubił i odciągnęła go od niekorzystnych myśli.
- Mamo! Mamo! Zobacz! - wykrzyczała po jakiejś godzinie Olivka. Weszłam do sypialni, a cały pokój był w najprzeróżniejszych rysunkach, ale mała dziewczynka chciała pokazać mi tylko ten, który trzymała w rączkach.
- Jak ślicznie.- powiedziałam oglądając kartkę papieru, na którym było kilka postaci.
-To jesteś ty, a to ja i to jest Harry. Tam dalej jest ciocia i Meg i Gemma i nawet narysowaliśmy też delfinki. - powiedziała po kolei wskazując na różne części obrazka. Spojrzałam na Harrego, po raz pierwszy od śmierci Vero na jego twarzy malował się szczery uśmiech.
_____________________________________________________________________
Przepraszam, za błędy jak coś, ale zazwyczaj kończę rozdziały późno. Dzisiaj i tak wyjątkowo wcześnie po jest dopiero w pół do pierwszej.
Dziękuję za 8 komentarzy pod poprzednim rozdziałem kocham was!
mam do was jedno pytanie i jedną informację, tylko nie wiem od czego zacząć.
Może informacja, myślę o zakończeniu tego bloga. I coś mi się zdaje, że skończę całą historię w około dziesięciu rozdziałach. Mam jednak nadzieję, że wytrwacie do końca.
PS: Założę w tedy nowego bloga, moim zdaniem jeszcze lepszego.
A teraz pytanie. Czy w tych dziesięciu ostatnich rozdziałach, ma wystąpić wątek +18 ?
No i do tego pytania dołączam informację, że nigdy takiego nie pisałam i nie wiem czy w ogóle by mi to wyszło, więc zostawiam wybór wam.
ten rozdzial jest super, czekam na nstępny :)
OdpowiedzUsuńOjej *__*
OdpowiedzUsuńNawet nie wiesz jak podoba mi się ten rozdział! Jest świetny.
Na prawdę współczuję Harry'emu, to co przeżywa jest okropnie ciężkie. Roxy zaś ze wszystkich sił stara się mu pomóc co bardzo doceniam :)
A Olivka. Boże ta dziewczynka jest świetna. Kocham tą małą. Ona również bardzo pomaga Hazzie, choć robi to nie świadomie.
:)
Rozdział jest per-fect. a ja z niecierpliwością czekam na następny
Świetne. To słodkie ,że Olivka narysowała taki rysunek <3
OdpowiedzUsuńHarremu na pewno jest bardzo trudno ,ale cieszę się ,że Roxy mu pomaga.
Na pewno coś z tego będzie. Musi być..! Czekam na następny rozdział z niecierpliwością.
#Pozdrawiam :-)
Cudowny rozdział, jak każdy zresztą. Myślę, że nie warto kończyć tak ciekawego wątku. Ale zrobisz jak będziesz uważała. Czekam na następny rozdział z niecierpliwością <3
OdpowiedzUsuńZapraszam do siebie:
http://after-the-storm-always-comes-the-sun.blogspot.com/
O boniu boniu boniu ! Jaki koniec bloga ! Nie ja nie wierze...Nie będę umiała bez niego normalnie żyć xd :D No ale ta druga...dobra nowina :D Nowy blog ! jejejejejejej :D Wiesz jak ja się kurcze cieszę:D Normalnie banan na twarzy przez cały tydzień xd :D
OdpowiedzUsuńDobra ale teraz rozdział ;*
Cuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuudo .! Matko ty nawet nie wiesz jak ja się cieszę, że Roxy się nie poddała. Dobrze, że Harry dał sobie pomóc. Potrzebował jej...Mam nadzieję, że wyjdzie z tego już na dobre, że z pomocą Olivki i Roxy już nigdy nie będzie musiał tego przechodzić.
Jak czytałam scenę z tą małą dziewczyną, która nie jest nawet tego świadoma jak bardzo pomaga to, aż uśmiech pojawił się na mojej twarzy. Harry ją na pewno pokocha...tylko jeszcze oby pokochał Roxy. Byliby świetną parą z dzieckiem xd :D Jak ja nie mogę doczekać się ich pierwszego pocałunku ! Arr...
Uwielbiam twojego bloga ...a może zrobisz drugą część co ?
Nie wiem jak ja wytrzymam do następnego...nie ! Ja nie wytrzymam xd . Plis nie karz czekać, ja po prostu muszę wiedzieć co jest dalej, jak to się potoczy ! :D
Ahhh...oby szybko mineło ;*
♥♥♥
Jejku strasznie mi się podoba ten rozdział.KOCHAM ten blog i nie mogę doczekać się na następny rozdział ツ
OdpowiedzUsuńhahaha jak slodko musi ten rysuneczek wyglądaac <3 :D czekam na nast. cz. <3
OdpowiedzUsuńnie kończ go ocham tego bloga odkryłam go 2 godzinki temu a już jestm na bierząco chce jeszcze i jeszcze mam niedostyt jak Harry jestm na głodzie :C Chcę jeszcze nie kończ goo tak pardzo spodobała mi się ta histria <3 Roxy <3 czekam na nn : *
OdpowiedzUsuńŚwietny!! <3
OdpowiedzUsuńJa już chcę kolejny rozdział :***
Zapraszam do mnie na nowy rozdział :D
http://loolopowiadaniao1d.blogspot.com/