*Oczami Harrego*
Stałem tak jeszcze przez chwilkę lekko oszołomiony kilkusekundowym zdarzeniem. Wpatrywałem się w odjeżdżający pojazd. Sam nie wiem czy byłem zadowolony czy też nie z powodu, że to ona mi pomogła. Miałem być jej wdzięczny za to, że przewróciła mnie na chodnik ratując przed potrąceniem przez samochód czy wściekły, że w ogóle śmiała mi się pokazywać na oczy? Może i trochę dramatyzuje, w końcu nikogo nie zabiła, ale nie mogę zapomnieć wyrazu twarzy chłopaków tamtego dnia. Byli podłamani, przez głupie słowa tej.. tej aż ciężko znaleźć słowa na nią. Zaczynaliśmy się już w tedy do niej przywiązywać. Ufać jej, a potem zrobiła nam takie coś. Najbardziej mogą sprawić nam przykrość osoby nam najbliższe, a ona chcąc nie chcąc, mieszkając u nas właśnie taką osobą się stała. Zresztą nie ważne. Ona nie zasługuję zresztą na uwagę. To tylko złe wspomnienie.
W końcu ruszyłem w stronę marketu kupiłem wszystko co było mi potrzebne. Otworzyłem drzwi do mieszkania.
- To nawet się nie przywitasz?- usłyszałem bardzo dobrze znany mi głos i od razu się odwróciłem.
- Co ty tutaj robisz?- powiedziałem uśmiechając się.
- Krótkie "hej" było by milsze.- powiedziała, uśmiechnęła się i przytuliła mnie.
- No hej.- powiedziałem.- Wchodzisz?- spytałem.
- A niby po co czekałam tutaj tak długo?- otworzyłem drzwi i weszliśmy do środka.
- Chcesz się czegoś napić?- zapytałem odkładając zakupy na blat.
- Kawusie poproszę.
- Robi się.- wstawiłem wodę na gaz i usiadłem obok mojej siostry na kanapie.- Co cię tutaj sprowadza?
- Studia.. Nie każdy ma taki wielki talent jak ty. Niektórzy muszą się niestety uczyć.- wyszczerzyłem się.- W tym roku postanowiłam poszukać sobie jakiegoś lokum tutaj w Londynie.
- No nie wierze moja siostra w wielkim mieście. Ta co zawsze wolała mniejsze mieścinki.
- Bardzo śmieszne. - już zamierzała coś powiedzieć, ale jej przerwałem.
-Poczekaj chwilkę.- poszedłem zalałem kubki z herbatą gorącą wodą i wróciłem z nimi z powrotem podając jeden siostrze.
- Jak chcesz ze mną mieszkać to trzeba będzie kupić ci łóżko, bo na kanapie to ty się nie wyśpisz, a swojego ci nie oddam.
- Tak właściwie to przyszłam się tylko przywitać.
- Jak to? Gdzie ty chcesz mieszkać jak nie u mnie?- byłem lekko zdziwiony. Zawsze gdy do mnie przyjeżdżała nocowała u mnie, więc wydawało mi się naturalne, że ze mną zamieszka.
- Sorry Harry, ale nie mam zamiaru słuchać jęków zza ściany, czy wstawać i widzieć jakieś obce półnagie dziewczyny.
- No tak. To gdzie będziesz mieszkała?
- Moja koleżanka z Holmes Chaptel zamieszkała u takiej dziewczyny. Podobno bardzo miła i też kiedyś mieszkała w naszej miejscowości tylko potem się wyprowadziła. Ogólnie dom jest super, jest duży, z basenem, placem zabaw, bo mieszka też tam małe dziecko.Willa z dwiema kuchniami, łazienki są na każdym piętrze, mój pokój też jest śliczny z balkonem i w ogóle. W domu mieszkają cztery osoby. Właścicielka, dziecko, moja przyjaciółka i jeszcze taka jakby gosposia. Jak na razie znam tylko Meg, tą moją przyjaciółkę. Reszty nie miałam okazji niestety poznać.
- Też chętnie ich poznam. Ale to dopiero jutro. Co ty na to, żeby spędzić razem ten dzień?
- Jestem za. W końcu dawno nie spędzaliśmy razem czasu. Kino, kręgle czy spacer?- zaproponowała.
- Może spacerkiem do kina?
- Okej.- wziąłem wszystkie potrzebne rzeczy i wyszliśmy. Obejrzeliśmy dosyć fajny film w kinie i zjedliśmy wielki kubeł popcornu, po czym poszliśmy na spacer, żeby to spalić. Cały czas opowiadaliśmy sobie jakie przygody nam się natrafiły.
- A jak tam było u królowej?- spytała.
- A nie narzekam. Tańczyłem z bardzo ciekawą dziewczyną.
- Serio?- spytała zdziwiona.
- Nom.
- Czyżby się ktoś zakochał?
- Weź! Spotkałem dziewczynę pierwszy raz, nie znam jej imienia, twarzy, właściwie niczego, a ty od razu, że się zakochał.
- No, dobra już dobra. I tak widać, że ci się spodobała.- uśmiechnąłem się na wspomnienie o Cinderelli, o jej uśmiechu.
- Wiele dziewczyn mi się podoba, wiesz?
- Ta jasne. A ja tam już widzę ciebie stojącym przy ołtarzu.
- Dobijasz siostra dobijasz.
- Dobra. Ja już muszę lecieć. Wpadnij do mnie jutro. Wyślę ci adres sms'em. - przytuliliśmy się na pożegnanie.
- Pa.- powiedziałem i ruszyłem się jeszcze przejść. Pochodziłem trochę po centrum, spotkałem fanki. Pogadaliśmy, porobiliśmy sobie zdjęcia, dałem autografy. Było ich coraz, więcej i więcej co mnie bardzo cieszyło.
- Harry z kim byłeś dzisiaj w kinie?- spytała jedna.
- Z siostrą.- odpowiedziałem.
- A co będziesz robił jutro?- spytała inna.
- Odwiedzę ją.- uśmiechnąłem.- Dobra dziewczyny. Ja już muszę iść. Pa.- powiedziałem i wyszedłem z tłumu. Szybkim krokiem doszedłem do mieszkania. Chciałem otworzyć drzwi, ale jak się okazało były już otwarte, co mnie zdziwiło, bo je zamykałem. Zapaliłem światło w przedpokoju, gdyż było już dosyć ciemno. Zdjąłem buty i poszedłem do kuchni. Stanąłem przy blacie, aby zrobić sobie coś do jedzenia.
- Cześć Harry.- usłyszałem głos.
- Cześć Vero.- powiedziałem nawet się nie odwracając.- Jak się tu dostałaś?
- Mam jeszcze klucze od naszego mieszkania.- powiedziała i podeszła do mnie od tyłu.
- Chciałaś powiedzieć od mojego mieszkania. Zapomniałaś? Rzuciłem cię.- odwróciłem się do niej.
- Tego nie dało się zapomnieć.- chytrze się uśmiechnęła. - Ale jeśli chcesz to moglibyśmy do tego wrócić.- przejechała ręką po moim policzku, przybliżyła się i musnęła moje wargi.
- Daruj sobie te gierki.- jej włosy ognistorude odpowiadały jej charakterowi. Kiedy ją poznałem była naszą wielką fanką, która stanęła w naszej obronie przed Roxy. Wtedy się poszarpały. Potem spotkałem ją kilka razy. Wydawała się być miłą,spokojną marzycielką. Zaczęliśmy ze sobą chodzić, ale szybko okazała się zupełnie inna. Lubiła się wydzierać, wyżywać, czepiała się wszystkiego, była niecierpliwa i złośliwa oraz o wszystko zazdrosna. Jedyną dobrą cechą jaką u niej pamiętam to to, że do końca zawsze dotrzymywała obietnic i nigdy nie kłamała. Szalę mojej decyzji przeważyło jednak to, że chciała mnie namówić do brania narkotyków. Nienawidzę tego świństwa, ludzie, którzy mają coś z nimi wspólnego są okropni.- Czego ode mnie jeszcze chcesz?
- Pieniędzy kotku.
- Na to świństwo?
- Na życie.- odpowiedziała.
- Dam ci, ale musisz obiecać, że zostawisz mnie, moje życie w spokoju.
- Obiecuję.- powiedziała z ręką na sercu. Poszedłem do szuflady, wyciągnąłem kilka banknotów i dałem jej do ręki.
- Wiedziałam, że mogę na ciebie liczyć.- powiedziała uśmiechając się do pieniędzy, które przeliczała.
- Powinnaś iść na odwyk.
- Taa. Zastanowię się.- po jej głosie wywnioskowałem, że wcale tak nie będzie, ale nie powiedziałem już nic. Ona wyszła, a ja usiadłem na kanapie. Co takie gówno może zrobić z człowiekiem. Naprawdę. Dziwny dzień, z jednej strony super, że spotkałem siostrę, a z drugiej okropny, że przyszła Vero. Nie chciało mi się już nic. Wziąłem prysznic po czym poszedłem spać. Przynajmniej śpiąc człowiek nie rozpatruje błędów i porażek, marzeń i nadziei. Serio sen to coś wspaniałego. Ale kiedyś też trzeba się obudzić.
Telefon zadzwonił mi około 8.00 rano, ale nie miałem siły wstać z łóżka. Postanowiłem sobie jeszcze poleżeć. Wstałem i sprawdziłem telefon. Siostra przysłała mi sms'a z adresem jej nowego lokum. Była godzina 9.27. Postanowiłem zjeść śniadanie i pójść do niej. Przyszykowałem sobie kanapki, kakao i w dołującej samotności zjadłem pierwszy posiłek. Potem ubrałem się w granatową koszulę, czarne spodnie, trampki i wyszedłem. Kojarzyłem ulicę z sms'a, postanowiłem więc, że się przejdę. Nie było daleko, szedłem jakieś 10 minut i byłem na miejscu. No muszę przyznać, że dom był śliczny drewniany w białym kolorze i duży . Wchodziło się przez schody na coś w rodzaju altany. Zaś po bokach schodów rosły róże. Cała posesja była ogrodzona białym niskim płotkiem. Jednym krokiem przeszedłem kilka schodków , podszedłem do drzwi i zadzwoniłem. Otworzyła mi jakaś blondynka.
- Witaj przystojniaku. W czym mogę pomóc?- spytała uśmiechając się i przelatując moje ciało oczami.
- Ja do siostry.
- Aaaaaa. No tak.- otworzyła drzwi i poszła bez słowa na górę. Wszedłem do środka trochę speszony. Po chwili usłyszałem jakiś głos przed moimi oczami przeszła jakaś kobieta. Miała coś około 50 lat.
- Dzień dobry.- przywitałem się, a ona odpowiedziała mi tym samym tylko z dziwnym akcentem. Potem gdzieś poszła zaczęła coś mówić w innym języku. Chciałem sprawdzić o co chodzi, więc podszedłem do niej. Jak się okazało mówiła coś do dziewczynki. Około czteroletniej, która była cała umorusana w czekoladzie. Trochę mnie to rozśmieszyło, bo gdy kobieta chciała wziąć małą na ręce ona uciekła i zaczęła biegać po całym pomieszczeniu, a ta kobieta ją goniła. Naprawdę sytuacja wyglądała komicznie. Po chwili mała chciała pobiec dalej, ale ja stałem na jej drodze. Najpierw zauważyła moje nogi, potem spojrzała w górę. Zrobiła dziwną minę i pobiegła w drugą stronę. Ta kobieta gdzieś zniknęła mi z pola widzenia, a dziewczyna schowała się za sofą. Postanowiłem do niej podejść, ale gdy tylko zbliżyłem się do niej zaśmiała się i pobiegła dalej. Wyglądało na to, że bawiła się w berka, w którym to ja miałem gonić. Zrobiłem dwa gwałtowne kroki w prawo, a gdy ona wybiegła w moje lewo, ja ją złapałem. Wziąłem ją na ręce, a ona zaczęła się śmiać.
- Cześć. - powiedziałem.
- Hej.- odpowiedziała po czym położyła swoje ręce na moich włosach, którymi zaczęła się bawić. Była śliczniutka blond włosy, niebieskie oczki, zgrabny nosek i słodki uśmiech. Po chwili przyszła tamta kobieta i wzięła mi ją, uśmiechnęła się grzecznie, jakby przepraszając. Pomachałem małej, a ona mi odmachała na co ponownie zagościł na mojej twarzy uśmiech. Po chwili z schodów zeszła moja siostra.
- O! Hej Harry.
- No hej.- przytuliliśmy się na powitanie.
- Co tam u ciebie?
- Dobrze. A tobie jak się tutaj mieszka?
- To miejsce to istny dom wariatów, ale w pozytywnym sensie. - uśmiechnęła się- Chodź oprowadzę cię. - złapała mnie za rękę i poszliśmy na górę.- Tutaj jest mój pokój.- weszliśmy do pierwszego pokoju jaki znalazł się po wejściu na pierwsze piętro. Pokój był ładny. Urządzony w odcieniach koloru brązowego. Duże łóżko, biurko przy ścianie w której było też okno i wyjście na balkon. W pokoju stał też regał na książki i szafa na ubrania, na ścianach było kilka obrazków, na środku pokoju mięciutki dywan.
- Podoba ci się?
- Tak. Nawet bardzo.
- To się cieszę.
- Nie rozpakowałaś się jeszcze?- spytałem zdziwiony zauważając walizkę w rogu pokoju.
- Nie miałam jakoś czasu, ani chęci. - wzdrygnęła ramionami.- Chodź pokażę ci resztę. Obok mnie ma pokój Meg.
- To ta blondynka?- miałem na myśli, tą która otworzyła mi drzwi.
- Tak, to ona. Naprzeciwko mnie ma sypialnie właścicielka, ale nie miałam okazji jej poznać. Podobno niedługo ma wrócić. Słyszałam, że jest śliczna.
- Błagam tylko nie baw się w swatkę. Okej?
- Zobaczymy.- ta odpowiedź wcale mnie nie uspokoiła.
- Potem obok niej jest łazienka, wanna z hydromasażem.- zaśmiała się. Dla mnie było to normalne, ale rozumiałem, że dla niej to nowość.
- Obok pokoju Meg jest siłownia, a naprzeciwko siłowni pokój Heleny.
- Heleny? Co to za dziwne imię?- spytałem słysząc takie po raz pierwszy.
- Helena jest z Polski. To gospodyni domu i opiekunka Olivki.
- Tej małej?- spytałem.
- Tak. Mała ma pokój na samym końcu korytarza.
- Yhmm.- wymruczałem. Usiedliśmy przy stole. Po chwili przyszła Helena.
- Heleno poznaj Harre'go. To mój brat.- powiedziała Gemma, a ja spojrzałem na brunetkę.
- Aaa. To brat jest.- powiedziała w odwrotnej kolejności, ale za to z wielkim uśmiechem. Na usłyszane słowa cicho się zaśmiałem.
- Miło mi.- przywitałem się podając rękę. - Jak się pan miewa?
- Dobrze, dobrze. - uścisnęła moją rękę.
- Herbaty, kawy do picia?-zapytała Helena. Chyba nigdy nie przyzwyczaję się do jej imienia.
- Herbaty poproszę.- odpowiedziałem grzecznie. Po chwili podeszła do mnie Olivka. Podała mi misia, a gdy go wziąłem do ręki słodko się zaśmiała.
- Jak masz na imię?- spytałem chociaż znałem odpowiedź.
- Olivka, a ty?
- Jestem Harry.- zaśmiała się i pobiegła gdzieś. Po chwili Helena powiedziała coś chyba po Polsku i przeszła do przedpokoju. Olivka zaczęła biegać po mieszkaniu.
- Harry mógłbyś mipomóc wiesz?- powiedziała Gemma. Natychmiastowo oderwałem oczy od małej sprinterki i spojrzałem na Gemmę, która próbowała przenieść dwa kubki gorących napojów na stół. Zerwałem się i zabrałem jeden.
- Helena i Olivka zaraz pójdą na spacer.- oznajmiła siostra.
- Olivka jest urocza.- przyznałem. Po sekundzie usłyszałem krzyk Olivki, ale taki pozytywny. Ruszyłem powoli, żeby postawić pełniutki kubek herbaty na stole i aby zobaczyć co tak ucieszyło małą sprinterkę. Postawiłem herbatę i spojrzałem w stronę drzwi. Widziałem jak "tajemnicza" właścicielka posesji macha Olivce i pani Helenie na pożegnanie. Po chwili jednak się odwróciła, a mnie wmurowało.
- Harry?! Co tu tutaj do jasnej cholery robisz?! - wykrzyczała. Nic na to nie odpowiedziałem.
- Gemmna!- zwróciłem się w stronę siostry, która była lekko zdziwiona naszą reakcją na swój widok.- Nie będziesz tu mieszkała! Nie z nią!- wskazałem palcem po czym dosłownie wbiegłem po schodach do jej pokoju, wziąłem walizkę i zniosłem na dół.
- Co ty wyprawiasz?! Harry przestań!- krzyczała Gemma, gdy zszedłem na dół.
- Nie będziesz tutaj mieszkała! Wszędzie byle nie tutaj!
- Ale o co chodzi? Możesz mi to wyjaśnić?!- podniosła lekko głos.
- Nie będziesz żyła pod jednym dachem z tą dilerką!
- O nie! Dużo można mi zarzucić, ale nigdy nie byłam dilerką!- wykrzyczała najgłośniej jak umiała Roxy, podchodząc do mnie.
- Jakoś rok temu nie zaprzeczałaś!
- A jeśli bym to zrobiła wtedy uwierzyłbyś mi?!
- Oczywiście, że nie!
- No właśnie! Wiedziałam, że i tak nie będziecie mnie chcieli słuchać. Uznalibyście, że nadal kłamie.
- A tak by nie było?
- Nie! Nigdy, nie byłam dilerką! Zrozum to wreszcie!To Derek nim był. Ale ja go wsypałam. Chciał się zemścić na mnie. Zrujnować mi życie tak jak ja jego! I wiesz co po części mu się to udało. Dzięki wam!
- Och no błagam! Może jeszcze powiesz, że ci zależało.
- A żebyś kurwa wiedział, że tak!
- Nie rozśmieszaj mnie! Teraz udajesz taką grzeczną i milusią, zmieniłaś stylówkę, uśmiechasz się, adoptowałaś dziecko i myślisz, że to co robiłaś wcześniej zniknie?! Tak naprawdę jesteś fałszywą, dwulicową, głupią ździrą!
- A może taka jestem naprawdę?! Może nigdy nie poznałeś mnie, tylko moją wymyśloną wersję siebie?! A nawet jeśli nie, to i tak wolę być ździrą, niż kimś takim jak ty! A i jeszcze jedno! Olivka jest moją biologiczną córką!
- Jak to jest się pieprzyć w wieku 16 lat?! Co?!
- Nijak kurwa! Miałam 15 lat!
- Jeszcze lepiej! Dziwka! Jesteś nic nie war...
- Nie wierze, że prawie się w tobie zakochałam!- krzyknęła po czym wyszła trzaskając drzwiami. Nie powiem zaskoczyło mnie to "prawie się w tobie zakochałam". Zostawiłem walizkę i zdezorientowaną siostrę i poszedłem do niej. Otworzyłem drzwi. Siedziała na schodach i wypalała papierosa.
- Jesteś zerem! Myślisz, że jak mi powiesz, że niby się we mnie zakochałaś to co? Zacznę myśleć, że może nie jesteś taka zła? Tylko spójrz na siebie! Już nie mówię, o twoim zachowaniu! Jesteś po prostu szmatą, która bzykałaś się w wieku piętnastu lat i to pewnie jeszcze za pieniądze.- przez całą moją wypowiedź nawet na mnie nie spojrzała.
- Zostałam zgwałcona.-powiedziała nadal na mnie nie patrząc, ale zaciągając się papierosem
- Co?!
- Zostałam zgwałcona! Głuchy jesteś?!- spojrzała na mnie takimi oczami, że aż ciarki przeszły po moim ciele. Usiadłem obok niej na schodach.
- Ja nie wiedziałem.- z jakiegoś powodu nie miałem wątpliwości, że mówi prawdę.
- Jasne, że nie wiedziałeś.- prychnęła - Nikt nie wiedział.- ponownie zaciągnęła się dymem po czym spojrzała na mnie.
- Ja muszę już iść.- powiedziałem szybko, zerwałem się i odszedłem. Szczerze? Po prostu zwiałem. Nie wiedziałem ani co jej powiedzieć, ani jak się zachować. Jednocześnie czułem złość na nią i współczułem jej. Jakaś masakra. Nienawidzę takich sytuacji, gdy nie wiem co robić. Lubię wiedzieć na czym stoję.
- Harry z kim byłeś dzisiaj w kinie?- spytała jedna.
- Z siostrą.- odpowiedziałem.
- A co będziesz robił jutro?- spytała inna.
- Odwiedzę ją.- uśmiechnąłem.- Dobra dziewczyny. Ja już muszę iść. Pa.- powiedziałem i wyszedłem z tłumu. Szybkim krokiem doszedłem do mieszkania. Chciałem otworzyć drzwi, ale jak się okazało były już otwarte, co mnie zdziwiło, bo je zamykałem. Zapaliłem światło w przedpokoju, gdyż było już dosyć ciemno. Zdjąłem buty i poszedłem do kuchni. Stanąłem przy blacie, aby zrobić sobie coś do jedzenia.
- Cześć Harry.- usłyszałem głos.
- Cześć Vero.- powiedziałem nawet się nie odwracając.- Jak się tu dostałaś?
- Mam jeszcze klucze od naszego mieszkania.- powiedziała i podeszła do mnie od tyłu.
- Chciałaś powiedzieć od mojego mieszkania. Zapomniałaś? Rzuciłem cię.- odwróciłem się do niej.
- Tego nie dało się zapomnieć.- chytrze się uśmiechnęła. - Ale jeśli chcesz to moglibyśmy do tego wrócić.- przejechała ręką po moim policzku, przybliżyła się i musnęła moje wargi.
- Daruj sobie te gierki.- jej włosy ognistorude odpowiadały jej charakterowi. Kiedy ją poznałem była naszą wielką fanką, która stanęła w naszej obronie przed Roxy. Wtedy się poszarpały. Potem spotkałem ją kilka razy. Wydawała się być miłą,spokojną marzycielką. Zaczęliśmy ze sobą chodzić, ale szybko okazała się zupełnie inna. Lubiła się wydzierać, wyżywać, czepiała się wszystkiego, była niecierpliwa i złośliwa oraz o wszystko zazdrosna. Jedyną dobrą cechą jaką u niej pamiętam to to, że do końca zawsze dotrzymywała obietnic i nigdy nie kłamała. Szalę mojej decyzji przeważyło jednak to, że chciała mnie namówić do brania narkotyków. Nienawidzę tego świństwa, ludzie, którzy mają coś z nimi wspólnego są okropni.- Czego ode mnie jeszcze chcesz?
- Pieniędzy kotku.
- Na to świństwo?
- Na życie.- odpowiedziała.
- Dam ci, ale musisz obiecać, że zostawisz mnie, moje życie w spokoju.
- Obiecuję.- powiedziała z ręką na sercu. Poszedłem do szuflady, wyciągnąłem kilka banknotów i dałem jej do ręki.
- Wiedziałam, że mogę na ciebie liczyć.- powiedziała uśmiechając się do pieniędzy, które przeliczała.
- Powinnaś iść na odwyk.
- Taa. Zastanowię się.- po jej głosie wywnioskowałem, że wcale tak nie będzie, ale nie powiedziałem już nic. Ona wyszła, a ja usiadłem na kanapie. Co takie gówno może zrobić z człowiekiem. Naprawdę. Dziwny dzień, z jednej strony super, że spotkałem siostrę, a z drugiej okropny, że przyszła Vero. Nie chciało mi się już nic. Wziąłem prysznic po czym poszedłem spać. Przynajmniej śpiąc człowiek nie rozpatruje błędów i porażek, marzeń i nadziei. Serio sen to coś wspaniałego. Ale kiedyś też trzeba się obudzić.
Telefon zadzwonił mi około 8.00 rano, ale nie miałem siły wstać z łóżka. Postanowiłem sobie jeszcze poleżeć. Wstałem i sprawdziłem telefon. Siostra przysłała mi sms'a z adresem jej nowego lokum. Była godzina 9.27. Postanowiłem zjeść śniadanie i pójść do niej. Przyszykowałem sobie kanapki, kakao i w dołującej samotności zjadłem pierwszy posiłek. Potem ubrałem się w granatową koszulę, czarne spodnie, trampki i wyszedłem. Kojarzyłem ulicę z sms'a, postanowiłem więc, że się przejdę. Nie było daleko, szedłem jakieś 10 minut i byłem na miejscu. No muszę przyznać, że dom był śliczny drewniany w białym kolorze i duży . Wchodziło się przez schody na coś w rodzaju altany. Zaś po bokach schodów rosły róże. Cała posesja była ogrodzona białym niskim płotkiem. Jednym krokiem przeszedłem kilka schodków , podszedłem do drzwi i zadzwoniłem. Otworzyła mi jakaś blondynka.
- Witaj przystojniaku. W czym mogę pomóc?- spytała uśmiechając się i przelatując moje ciało oczami.
- Ja do siostry.
- Aaaaaa. No tak.- otworzyła drzwi i poszła bez słowa na górę. Wszedłem do środka trochę speszony. Po chwili usłyszałem jakiś głos przed moimi oczami przeszła jakaś kobieta. Miała coś około 50 lat.
- Dzień dobry.- przywitałem się, a ona odpowiedziała mi tym samym tylko z dziwnym akcentem. Potem gdzieś poszła zaczęła coś mówić w innym języku. Chciałem sprawdzić o co chodzi, więc podszedłem do niej. Jak się okazało mówiła coś do dziewczynki. Około czteroletniej, która była cała umorusana w czekoladzie. Trochę mnie to rozśmieszyło, bo gdy kobieta chciała wziąć małą na ręce ona uciekła i zaczęła biegać po całym pomieszczeniu, a ta kobieta ją goniła. Naprawdę sytuacja wyglądała komicznie. Po chwili mała chciała pobiec dalej, ale ja stałem na jej drodze. Najpierw zauważyła moje nogi, potem spojrzała w górę. Zrobiła dziwną minę i pobiegła w drugą stronę. Ta kobieta gdzieś zniknęła mi z pola widzenia, a dziewczyna schowała się za sofą. Postanowiłem do niej podejść, ale gdy tylko zbliżyłem się do niej zaśmiała się i pobiegła dalej. Wyglądało na to, że bawiła się w berka, w którym to ja miałem gonić. Zrobiłem dwa gwałtowne kroki w prawo, a gdy ona wybiegła w moje lewo, ja ją złapałem. Wziąłem ją na ręce, a ona zaczęła się śmiać.
- Cześć. - powiedziałem.
- Hej.- odpowiedziała po czym położyła swoje ręce na moich włosach, którymi zaczęła się bawić. Była śliczniutka blond włosy, niebieskie oczki, zgrabny nosek i słodki uśmiech. Po chwili przyszła tamta kobieta i wzięła mi ją, uśmiechnęła się grzecznie, jakby przepraszając. Pomachałem małej, a ona mi odmachała na co ponownie zagościł na mojej twarzy uśmiech. Po chwili z schodów zeszła moja siostra.
- O! Hej Harry.
- No hej.- przytuliliśmy się na powitanie.
- Co tam u ciebie?
- Dobrze. A tobie jak się tutaj mieszka?
- To miejsce to istny dom wariatów, ale w pozytywnym sensie. - uśmiechnęła się- Chodź oprowadzę cię. - złapała mnie za rękę i poszliśmy na górę.- Tutaj jest mój pokój.- weszliśmy do pierwszego pokoju jaki znalazł się po wejściu na pierwsze piętro. Pokój był ładny. Urządzony w odcieniach koloru brązowego. Duże łóżko, biurko przy ścianie w której było też okno i wyjście na balkon. W pokoju stał też regał na książki i szafa na ubrania, na ścianach było kilka obrazków, na środku pokoju mięciutki dywan.
- Podoba ci się?
- Tak. Nawet bardzo.
- To się cieszę.
- Nie rozpakowałaś się jeszcze?- spytałem zdziwiony zauważając walizkę w rogu pokoju.
- Nie miałam jakoś czasu, ani chęci. - wzdrygnęła ramionami.- Chodź pokażę ci resztę. Obok mnie ma pokój Meg.
- To ta blondynka?- miałem na myśli, tą która otworzyła mi drzwi.
- Tak, to ona. Naprzeciwko mnie ma sypialnie właścicielka, ale nie miałam okazji jej poznać. Podobno niedługo ma wrócić. Słyszałam, że jest śliczna.
- Błagam tylko nie baw się w swatkę. Okej?
- Zobaczymy.- ta odpowiedź wcale mnie nie uspokoiła.
- Potem obok niej jest łazienka, wanna z hydromasażem.- zaśmiała się. Dla mnie było to normalne, ale rozumiałem, że dla niej to nowość.
- Obok pokoju Meg jest siłownia, a naprzeciwko siłowni pokój Heleny.
- Heleny? Co to za dziwne imię?- spytałem słysząc takie po raz pierwszy.
- Helena jest z Polski. To gospodyni domu i opiekunka Olivki.
- Tej małej?- spytałem.
- Tak. Mała ma pokój na samym końcu korytarza.
- Yhmm.- wymruczałem. Usiedliśmy przy stole. Po chwili przyszła Helena.
- Heleno poznaj Harre'go. To mój brat.- powiedziała Gemma, a ja spojrzałem na brunetkę.
- Aaa. To brat jest.- powiedziała w odwrotnej kolejności, ale za to z wielkim uśmiechem. Na usłyszane słowa cicho się zaśmiałem.
- Miło mi.- przywitałem się podając rękę. - Jak się pan miewa?
- Dobrze, dobrze. - uścisnęła moją rękę.
- Herbaty, kawy do picia?-zapytała Helena. Chyba nigdy nie przyzwyczaję się do jej imienia.
- Herbaty poproszę.- odpowiedziałem grzecznie. Po chwili podeszła do mnie Olivka. Podała mi misia, a gdy go wziąłem do ręki słodko się zaśmiała.
- Jak masz na imię?- spytałem chociaż znałem odpowiedź.
- Olivka, a ty?
- Jestem Harry.- zaśmiała się i pobiegła gdzieś. Po chwili Helena powiedziała coś chyba po Polsku i przeszła do przedpokoju. Olivka zaczęła biegać po mieszkaniu.
- Harry mógłbyś mipomóc wiesz?- powiedziała Gemma. Natychmiastowo oderwałem oczy od małej sprinterki i spojrzałem na Gemmę, która próbowała przenieść dwa kubki gorących napojów na stół. Zerwałem się i zabrałem jeden.
- Helena i Olivka zaraz pójdą na spacer.- oznajmiła siostra.
- Olivka jest urocza.- przyznałem. Po sekundzie usłyszałem krzyk Olivki, ale taki pozytywny. Ruszyłem powoli, żeby postawić pełniutki kubek herbaty na stole i aby zobaczyć co tak ucieszyło małą sprinterkę. Postawiłem herbatę i spojrzałem w stronę drzwi. Widziałem jak "tajemnicza" właścicielka posesji macha Olivce i pani Helenie na pożegnanie. Po chwili jednak się odwróciła, a mnie wmurowało.
- Harry?! Co tu tutaj do jasnej cholery robisz?! - wykrzyczała. Nic na to nie odpowiedziałem.
- Gemmna!- zwróciłem się w stronę siostry, która była lekko zdziwiona naszą reakcją na swój widok.- Nie będziesz tu mieszkała! Nie z nią!- wskazałem palcem po czym dosłownie wbiegłem po schodach do jej pokoju, wziąłem walizkę i zniosłem na dół.
- Co ty wyprawiasz?! Harry przestań!- krzyczała Gemma, gdy zszedłem na dół.
- Nie będziesz tutaj mieszkała! Wszędzie byle nie tutaj!
- Ale o co chodzi? Możesz mi to wyjaśnić?!- podniosła lekko głos.
- Nie będziesz żyła pod jednym dachem z tą dilerką!
- O nie! Dużo można mi zarzucić, ale nigdy nie byłam dilerką!- wykrzyczała najgłośniej jak umiała Roxy, podchodząc do mnie.
- Jakoś rok temu nie zaprzeczałaś!
- A jeśli bym to zrobiła wtedy uwierzyłbyś mi?!
- Oczywiście, że nie!
- No właśnie! Wiedziałam, że i tak nie będziecie mnie chcieli słuchać. Uznalibyście, że nadal kłamie.
- A tak by nie było?
- Nie! Nigdy, nie byłam dilerką! Zrozum to wreszcie!To Derek nim był. Ale ja go wsypałam. Chciał się zemścić na mnie. Zrujnować mi życie tak jak ja jego! I wiesz co po części mu się to udało. Dzięki wam!
- Och no błagam! Może jeszcze powiesz, że ci zależało.
- A żebyś kurwa wiedział, że tak!
- Nie rozśmieszaj mnie! Teraz udajesz taką grzeczną i milusią, zmieniłaś stylówkę, uśmiechasz się, adoptowałaś dziecko i myślisz, że to co robiłaś wcześniej zniknie?! Tak naprawdę jesteś fałszywą, dwulicową, głupią ździrą!
- A może taka jestem naprawdę?! Może nigdy nie poznałeś mnie, tylko moją wymyśloną wersję siebie?! A nawet jeśli nie, to i tak wolę być ździrą, niż kimś takim jak ty! A i jeszcze jedno! Olivka jest moją biologiczną córką!
- Jak to jest się pieprzyć w wieku 16 lat?! Co?!
- Nijak kurwa! Miałam 15 lat!
- Jeszcze lepiej! Dziwka! Jesteś nic nie war...
- Nie wierze, że prawie się w tobie zakochałam!- krzyknęła po czym wyszła trzaskając drzwiami. Nie powiem zaskoczyło mnie to "prawie się w tobie zakochałam". Zostawiłem walizkę i zdezorientowaną siostrę i poszedłem do niej. Otworzyłem drzwi. Siedziała na schodach i wypalała papierosa.
- Jesteś zerem! Myślisz, że jak mi powiesz, że niby się we mnie zakochałaś to co? Zacznę myśleć, że może nie jesteś taka zła? Tylko spójrz na siebie! Już nie mówię, o twoim zachowaniu! Jesteś po prostu szmatą, która bzykałaś się w wieku piętnastu lat i to pewnie jeszcze za pieniądze.- przez całą moją wypowiedź nawet na mnie nie spojrzała.
- Zostałam zgwałcona.-powiedziała nadal na mnie nie patrząc, ale zaciągając się papierosem
- Co?!
- Zostałam zgwałcona! Głuchy jesteś?!- spojrzała na mnie takimi oczami, że aż ciarki przeszły po moim ciele. Usiadłem obok niej na schodach.
- Ja nie wiedziałem.- z jakiegoś powodu nie miałem wątpliwości, że mówi prawdę.
- Jasne, że nie wiedziałeś.- prychnęła - Nikt nie wiedział.- ponownie zaciągnęła się dymem po czym spojrzała na mnie.
- Ja muszę już iść.- powiedziałem szybko, zerwałem się i odszedłem. Szczerze? Po prostu zwiałem. Nie wiedziałem ani co jej powiedzieć, ani jak się zachować. Jednocześnie czułem złość na nią i współczułem jej. Jakaś masakra. Nienawidzę takich sytuacji, gdy nie wiem co robić. Lubię wiedzieć na czym stoję.
Trochę wcześniej * Oczami Liam'a*
Właśnie wróciłem do naszego domu- mojego i Danielle. Zdjąłem buty i usiadłem na sofie, aby chwilę odpocząć. Już po chwili dziewczyna usiadła obok mnie. Była tak poważna, że aż się przestraszyłem.
- Chyba musimy poważnie porozmawiać. - spojrzała na mnie.
- Chyba nawet wiem o czym.- przyznałem.
- Myślę, że tak będzie lepiej Liam. Między nami się nie układa. Widzimy się rzadko, a gdy już dojdzie do spotkania to się kłócimy. - powiedziała z lekkim przygnębieniem, ale z przekonaniem.
- Tak. Chyba nie ma sensu tego dłużej ciągnąć. Pewnie byśmy tylko czekali, aż nadarzyła by się okazja, żeby się rozstać.
- Lepiej zrobić to teraz. Bez żadnego cyrku, płaczu, krzyku i tak dalej.
- To co przyjaciele?- spytałem z lekkim uśmiechem. Bardzo lubiłem Danielle i miałem nadzieję, że jakoś nadal utrzymamy naszą przyjaźń. Nasza miłość się już wypaliła i oboje to czuliśmy od dosyć dawna. Nie było warto walczyć już o coś czego nie ma.
- Jasne. - przytuliliśmy się.
- I co teraz?- spytałem. Nie miałem wyobrażenia jak to ma wyglądać. Wzdrygnęła ramionami.
- Wyprowadzam się do koleżanki na początek.
- Kidy?
- Zaraz.- odpowiedziała uśmiechając się uroczo.
- To..... szybko.
- Nie ma sensu czekać.- powiedziała i wstała z sofy. - Jestem już spakowana. A taksówka przyjedzie za kilka minut.
- Nic tylko, życzyć ci szczęścia w dalszym życiu.- również wstałem.
- Tobie również życzę wszystkiego dobrego. - uśmiechnęliśmy się do siebie.
- Na pewno wszystko spakowałaś?
- Myślę, że tak. W razie czego przyjadę.
- No dobra.
- To pa.
- Pa.- odpowiedziałem i wyszła. No i zostałem sam. Uśmiechnąłem się sam do siebie na wszystkie wspomnienia i dobre chwile spędzone z Dan. Cieszyłem się też, że nasz związek zakończył się tak, a nie inaczej. Tak normalnie jak u zwykłych ludzi.
Zrobiło się tak jakoś pusto. Postanowiłem nie siedzieć sam w domu. Tylko do kogo mógłbym pójść? Zayn i Perrie, Louis i Eleanor spędzają czas razem, nie zamierzam przeszkadzać. To może Niall. Wykręciłem numer i zadzwoniłem do niego.
- Halo?- usłyszałem głos w słuchawce.
- Hej Niall. Co porabiasz?
- Jestem w Nandos z mamą, Gregiem i jego żoną. A co?
- Nie nic. Chciałem się spotkać, ale jak jesteś zajęty to nie będę przeszkadzał.
- Coś się stało?
- Nic. Dobra. Pa.- rozłączyłem się. No to został Harry. Pojechałem do niego, ale po drodze kupiłem jeszcze zgrzewkę piwa. Miałam nadzieje zrobić sobie coś w stylu męskiego wieczoru. Niestety nie było go w mieszkaniu, więc postanowiłem poczekać siedząc na schodach. Po jakiś 10 minutach przyszedł.
- Cześć.- przywitałem.
- Hej. Co tam?- otworzył drzwi i weszliśmy.
- Średnio. Rozstałem się z Dan.
- Wy? Serio?
- Noo. Przecież jak to wyglądało.
- No tak.
- Przyniosłem piwo. Możemy obejrzeć jakiś film albo mecz.- zaproponowałem siadając na sofie.
- Chyba mam lepszy pomysł. Też nie miałem ciężki dzień, co ty na to, żeby zabawić się na imprezie?
- No nie wiem
- No dalej. Będzie fajnie. Nowe dziewczyny, dobra muza, fajni ludzie. To będzie poza Londynem, więc nie będzie ani paparazzi ani reporterów.
- Okej.- w sumie miałem ochotę trochę zaszaleć. Już dziesięć minut później siedzieliśmy w moim samochodzie. Harry wydawał mi się jakiś dzisiaj dziwny. Jakby trochę przygaszony.
- Coś się stało?- spytałem.
- Nie chcę o tym gadać.
- Harry o co chodzi?- dopytywałem się. Miałem wrażenie, że coś złego się wydarzyło.
- Była wczoraj u mnie Vero.
- Czego chciała?
- Pieniędzy, sam wiesz na co.
- Dałeś jej?
- Tak. Powiedziała, że jak jej dam już nigdy nie wtrąci się w moje życie.
- No i bardzo dobrze. To ona podjęła decyzje, jest dorosła. Sama da sobie radę.
- Chyba tak.
- Nie przejmuj się tym. Kto jak kto, ale to ty masz zawsze na wszystko wyjebane.- powiedziałem.
- Chyba tak.
- Czasami ludzie się zmieniają, może i ty się po prostu zmieniłeś Harry.
- Nie Liam. Ludzie się wcale nie zmieniają. Mogą się jedynie zmieniać ich priorytety, marzenia i chęci, albo po prostu nie są sobą, ale się nie zmieniają. To my ich nie znamy od każdej strony, a gdy poznajemy jesteśmy zdziwieni.
- Harry no błagam, bez takich poważnych gadek, bo serio zaczynam się martwić, że coś ci jest.- zaśmiałem się.
- Tak masz rację!- uśmiechnął się- Czas się zabawić!- wykrzyczał radośnie.
_____________________________________________________________________
Nadal, możecie pytać w komentarzach mnie lub bohaterów o co tylko chcecie.
kontakty ze mną :
ask.fm: http://ask.fm/LadyxDestiny
facebook: https://www.facebook.com/pokonana.przezwspomnienia
GG: 47974692
Zrobiło się tak jakoś pusto. Postanowiłem nie siedzieć sam w domu. Tylko do kogo mógłbym pójść? Zayn i Perrie, Louis i Eleanor spędzają czas razem, nie zamierzam przeszkadzać. To może Niall. Wykręciłem numer i zadzwoniłem do niego.
- Halo?- usłyszałem głos w słuchawce.
- Hej Niall. Co porabiasz?
- Jestem w Nandos z mamą, Gregiem i jego żoną. A co?
- Nie nic. Chciałem się spotkać, ale jak jesteś zajęty to nie będę przeszkadzał.
- Coś się stało?
- Nic. Dobra. Pa.- rozłączyłem się. No to został Harry. Pojechałem do niego, ale po drodze kupiłem jeszcze zgrzewkę piwa. Miałam nadzieje zrobić sobie coś w stylu męskiego wieczoru. Niestety nie było go w mieszkaniu, więc postanowiłem poczekać siedząc na schodach. Po jakiś 10 minutach przyszedł.
- Cześć.- przywitałem.
- Hej. Co tam?- otworzył drzwi i weszliśmy.
- Średnio. Rozstałem się z Dan.
- Wy? Serio?
- Noo. Przecież jak to wyglądało.
- No tak.
- Przyniosłem piwo. Możemy obejrzeć jakiś film albo mecz.- zaproponowałem siadając na sofie.
- Chyba mam lepszy pomysł. Też nie miałem ciężki dzień, co ty na to, żeby zabawić się na imprezie?
- No nie wiem
- No dalej. Będzie fajnie. Nowe dziewczyny, dobra muza, fajni ludzie. To będzie poza Londynem, więc nie będzie ani paparazzi ani reporterów.
- Okej.- w sumie miałem ochotę trochę zaszaleć. Już dziesięć minut później siedzieliśmy w moim samochodzie. Harry wydawał mi się jakiś dzisiaj dziwny. Jakby trochę przygaszony.
- Coś się stało?- spytałem.
- Nie chcę o tym gadać.
- Harry o co chodzi?- dopytywałem się. Miałem wrażenie, że coś złego się wydarzyło.
- Była wczoraj u mnie Vero.
- Czego chciała?
- Pieniędzy, sam wiesz na co.
- Dałeś jej?
- Tak. Powiedziała, że jak jej dam już nigdy nie wtrąci się w moje życie.
- No i bardzo dobrze. To ona podjęła decyzje, jest dorosła. Sama da sobie radę.
- Chyba tak.
- Nie przejmuj się tym. Kto jak kto, ale to ty masz zawsze na wszystko wyjebane.- powiedziałem.
- Chyba tak.
- Czasami ludzie się zmieniają, może i ty się po prostu zmieniłeś Harry.
- Nie Liam. Ludzie się wcale nie zmieniają. Mogą się jedynie zmieniać ich priorytety, marzenia i chęci, albo po prostu nie są sobą, ale się nie zmieniają. To my ich nie znamy od każdej strony, a gdy poznajemy jesteśmy zdziwieni.
- Harry no błagam, bez takich poważnych gadek, bo serio zaczynam się martwić, że coś ci jest.- zaśmiałem się.
- Tak masz rację!- uśmiechnął się- Czas się zabawić!- wykrzyczał radośnie.
_____________________________________________________________________
"Podoba mi się rozdział (blog), daję komentarz!"
zasada :)
Nadal, możecie pytać w komentarzach mnie lub bohaterów o co tylko chcecie.
kontakty ze mną :
ask.fm: http://ask.fm/LadyxDestiny
facebook: https://www.facebook.com/pokonana.przezwspomnienia
świetny nie mogę doczekać się na następny <3
OdpowiedzUsuńFantastyczny rozdział! Co jak co ale tego się nie spodziewałam!
OdpowiedzUsuńTyle się wydarzyło.. niby nic wielkiego a jednak.
Znów zakończyłaś rozdział tak abym nie mogła spać..
Ciekawi mnie co wydarzy się na tej imprezie.. W ogóle ciekawi mnie dalszy ciąg, dalsze losy chłopców, jednak najbardziej zastanawiają mnie dalsze spięcia po między Roxy a Harrym..
Podoba mi się nowa strona Roxy.. Wydaje się taka beztroska i pełna życia.
Nie wiem co mam ci tu jeszcze napisać.. Nie chce za bardzo słodzić bo nie lubię czegoś takiego ale no nie da się inaczej! ŚWIETNE, PERFEKCYJNE, CUDOWNE, ZASKAKUJĄCE, EMOCJONUJĄCE.. PO PROSTU IDEALNE!
Hmm.. a tak mam pytania do Roxy i Harry'ego.
Do Roxy: Serio?! Przez cały czas udawałaś zimną jak lód sukę? Dlaczego? Tak wiem dużo przeszłaś.. gwałt, strata bliskich, narkotyki.. ale nie korciło cię żeby pokazać chłopcom jaka jesteś na prawdę?
Do Harry'ego: Ha ha ha! Jak mogłeś zwiać?! Ona mówi ci że została zgwałcona, jest z tobą szczera a ty uciekasz?! Nie sądziłam że możesz być takim tchórzem.. No ale już dobra.. uciekłeś.. spoko, ale jak ty to sobie teraz wyobrażasz?! Masz zamiar pogadać z nią? Tak na spokojnie.. i wyjaśnić wszystko? Unikanie jej ci nie wyjdzie bo Gemma mieszka w jej domu.. Więc co zamierzasz?
Ps. Kocham cię Karola! Świetny blog, jak i autorka!
Odpowiedzi: Nie. Ja po prostu..... żyłam tak jak uważałam, że powinnam. Nie widziałam innego wyjścia,pomysłu na każdy dzień. Ja po prostu nie chciałam i nie umiałam być sobą. Nie wiem jak ci to opisać. Nie uśmiechałam się, bo dałam sobie obietnicę, a będąc wredną było mi łatwiej ją też dotrzymać.
UsuńHarry: Jak na razie będę ją unikał. Siostrę mogę zapraszać do siebie czy spotykać się na mieście, ale i tak coś czuję, że prędzej czy później będę musiał z nią pogadać. Tylko to nie jest takie proste. Mam ją przeprosić? Mam jej współczuć? Może jeszcze mam zostać jej przyjacielem? To nie moja bajka. Ja i ona to dwa przeciwieństwa, lepiej by było, gdybyśmy się nigdy nie spotkali.
Od Autorki: dziękuję. Kocham cię! Jestes wspaniała!
Ohh Harry.. ty nic nie rozumiesz! Przeprosić? Umm no nie wiem, jeśli źle ci z tym że oskarżyłeś ją o coś czego nie zrobiła to .. um Tak! Czy współczuć? Przecież dobrze wiemy że współczujesz.. boisz się do tego przyznać, ale to nie zmieni faktu że masz serce.
UsuńPrzyjacielem? Wiem że Roxy zrobiła dużo złego.. zraziła cię do siebie ale KAŻDY człowiek zasługuje na drugą szansę!
Wiesz ludzie mówią że przeciwieństwa się przyciągają :) Wiesz o czym mówię.. ^^
Serio Hazz przemyśl to..
Harry: Eeeee..... Po pierwsze ona i tak pieprzy/pieprzyła prawie każdego napotkanego gościa, więc wiesz.... niektóre zwroty i tak moim zdaniem mówiły prawdę. Czy jej współczuję? No przecież dużo dziewczyn zostało zgwałconych, ale jakoś przez to nie stają się nadętymi snopkami. Może i tak jest w powiedzieniu, ale niektórzy po prostu nie są stworzeni by być przyjaciółmi. Nie wiem co musiałoby się zdarzyć, abym ją polubił.
UsuńJak widzisz przemyślałem i doszedłem do wniosku, że właściwie nie mam powodu do obawiania się tej rozmowy. Nie zrobiłem nic co mógłbym sobie zarzucić.
Harry ty nic nie rozumiesz!
UsuńWiesz może i pieprzyła prawie każdego napotkanego.. ale popatrz ktoś też to robił.. Tak Harry mówię o Tobie! Ty też to robiłeś nie pamiętasz? Hello! Czas się obudzić..
Myślisz że dlaczego zachowywała się tak jak się zachowywała? Bała się że i was straci.. Może nie wiesz ale gwałt to nie jedyne co stało się w jej życiu. To z rodzicami i przyjaciółką gdy mówiła ci po seksie było prawdą! A ty tak szybko dałeś się zwieść.. Prawda jest taka że macie wieeele wspólnego.. jesteście uparci, wredni, macie zlewe na wszystko.. nie oszukuj się! Na kilometr widać że nie masz najmniejszego pojęcia jak to jest gdy życie ci się wali.. a ty nic nie możesz z tym zrobić. Jesteś cudownym człowiekiem, masz wspaniałą osobowość ale czasami nic do ciebie nie dociera! Nie będę się z tobą kłócić bo ty i tak nic nie zrozumiesz... (Przepraszam jeśli czyś cię uraziłam)
Harry: Może i bzykałem się często, ale też miałem swoje powody co do większości nocy.
UsuńMyślę, że ona wcale się nie bała, ona po prostu nie chciała być sama i tyle. Myślała o tym by nie zostać z problemami, a nie żeby znaleźć w nas przyjaciół. Chciała od nas tylko wyciągać to czego jej brakowało i nie dawać nic w zamian. W sensie, że my mieliśmy być jej przyjaciółmi, ale ona naszymi nie chciała być.
Nie wiem czy to była prawda. Jej nie można ufać. Ona potrafi oszukiwać nawet własne myśli.
Wiem więcej o życiu niż ci się wydaje. Wiem jak to jest gdy tracisz sens życia, nie chcesz nikogo widzieć, nie chcesz nic słyszeć, a najlepiej jakby cię w ogóle nie było. Doskonale wiem jak to jest i uwierz mi najgorszemu wrogowi nie życzył bym takiego stanu, nawet jej.
A jeśli chodzi o podobieństwo, to się w końcu mogłabyś zdecydować. Bo teraz piszesz, że jesteśmy podobni, a wcześniej napisałaś, że ludzie mówią, że przeciwieństwa się przyciągają.
I ja w sumie też nie chce się z tobą kłócić. Na pewno wszystko się jakoś rozstrzygnie.
Hahahhah Nie wiedziałam że tak dużo o niej wiesz.. Znałeś jej skorupę, nigdy nie poznałeś wnętrza. Ona nie siedziała u was bo nie chciał być sama z problemami.. przecież w ogóle nic nie mówiła wam o swoich problemach.. Nic. Więc czemu uważasz że tak było.. nie mówiła wam o swoich problemach.. Wiesz logika mężczyzn jest troszkę "inna" ale mam nadzieję że w końcu zrozumiesz o co mi chodziło :) Życzę powodzenia co do dalszych wydarzeń..
Usuńnie mogę się doczekać nn
OdpowiedzUsuń